Tyszowce: Czy w bufecie u Kalmuka będzie muzeum? Historyczny budynek ma szansę na nowe życie

2 godzin temu
„Pamiętam, jak jako młody glut jeżdżący na rowerze niosłem na I piętro płacić tzw. moniakami najniższy mandat. W nieco starszym wieku chodziłem czasami na piwo beczkowe zalewane w prawdziwym kuflu. Pan Kalmuk ze swoim wdziękiem napełniał kufle, a dym papierosowy unosił się kłębami, wędząc firanki i żyrandol. Obraz przybierał momentami charakter jak w filmie na dzikim zachodzie” – wspominał na forum społecznościowym rok temu Mieczysław Zieńczuk, lokalny poeta prowadzący w Zamłyniu Zagrodę Agroturystyczną Mniszek.CZYTAJ TEŻ: Do Zagrody Mniszek zjechali miłośnicy poezji. To tam odbył się festiwal Spod Strzechy Cichych PoetówNapisał to pod postem, w którym burmistrz Robert Bondyra poinformował, iż „nasz rodak, człowiek o wielkim sercu pan Józef Machometa, przekazał w formie aktu notarialnego, umową darowizny budynek przy skrzyżowaniu ulic Czarnieckiego, Kościelnej i 3 Maja w Tyszowcach na rzecz społeczności z przeznaczeniem na cele społeczno-kulturalne”. Akt darowizny podpisano 27 sierpnia 2024 roku. Pełen entuzjazmu burmistrz zwrócił się też z pytaniem, kto pamięta, co się tam znajdowało. Kamienica faktycznie wielokrotnie zmieniała swoją funkcję.PRZECZYTAJ TEŻ: Tyszowce/Ulhówek: Nie ma już zespołów szkół, nie ma jednego dyrektora. Wybrano nowych szefów placówekPosterunek, ośrodek i bufetRobert Horbaczewski, dziennikarz, regionalista i autor książek poświęconych Tyszowcom, mówi, iż to jeden z najstarszych murowanych budynków w Tyszowcach. Wybudował go Julian Kalmuk, przed wojną nadzorca budowlany i podwójci gminny.– Z relacji jego syna Tadeusza, urodzonego w 1924 roku, wiem, iż budynek został oddany do użytku w 1937 roku. Miał charakter kamienicy czynszowej. Przed wojną na parterze mieszkał i prowadził gabinet ukraiński lekarz Nikander Sagajko. Na piętrze pomieszczenia wynajmował adwokat Anatol Tymiński. Sama rodzina sprowadziła się do niego dopiero w październiku 1939 roku. W czasie wojny piętro budynku zajęto na potrzeby posterunku policji granatowej, a w piwnicy urządzono areszt – opowiada Horbaczewski.Po wojnie rodzina Kalmuków zachowała własność budynku, choć podejmowano próby wywłaszczenia ich z nieruchomości. Policję granatową zastąpiła milicja. Przez jakiś czas w kamienicy mieścił się też ośrodek zdrowia.NIE PRZEGAP: PERŁY BIZNESU 2025: Nowoczesne przedszkole i plac zabaw w gm. Tyszowce (Inwestycja Samorządowa)– Większość mieszkańców kojarzy jednak ten budynek z bufetem, gdzie serwowano wyśmienite piwo. Zaraz po wojnie piwiarnię uruchomił Julian Kalmuk. Działała do 1947 roku, kiedy to w ramach walki z tzw. „prywatną inicjatywą” rodzinie odebrano koncesję na handel alkoholem. Potem, w 1972 roku, bufet V kategorii otworzył Tadeusz Kalmuk. Bar prowadził aż do lat 90. – dodaje Horbaczewski. Po śmierci Kalmuków majątek stał się własnością rodziny Machometów.Czas się zatrzymywał, znikały troski– Pan Kalmuk, sławetna postać w białym fartuszku i z beretem na głowie, sprowadzał piwo beczkowe, które było lepsze niż jakiekolwiek w sklepach, o ile jakieś było. Tam był faktycznie klimat jak z westernów – choćby w samych ruchach i obsłudze pana Kalmuka jako kelnera. Miał gruby, stanowczy, ale zarazem miły głos. Popychał napełnione bursztynowym napojem kufle z grubego szkła po długiej, wyślizganej ladzie i one sunęły po niej około metra – opowiadał podczas ostatniej rozmowy Mieczysław Zieńczuk.Pamięta, iż w lokalu było jak w ulu. Rzędy stolików, środkiem było przejście. Na każdym stoliku stała popielniczka, dym się unosił, a wiatraczek ledwo dawał radę go usuwać.Bar u Kalmuka był miejscem spotkań dla starszej młodzieży (licealistów) i sporej grupy mężczyzn, którzy tylko czasami przychodzili w towarzystwie kobiet. Na ogół było tam jednak męskie towarzystwo.PRZECZYTAJ: Spektakl historyczny o Bolesławie Chrobrym w Tomaszowie Lubelskim– Charakter tamtego okresu pozostał mi w pamięci, bo to było miejsce, gdzie człowiek przez chwilę poczuł się bardziej wolnym, swobodnym. Czas jakby się zatrzymywał, wszelkie kłopoty i troski uciekały, szczególnie po łyku piwa – dodaje Zieńczuk.Najpierw ankieta, potem projektWiceburmistrz Tyszowiec, Konrad Jóźwik, mówi, iż gmina zamierza ubiegać się o środki finansowe na remont darowanego budynku. Na początek Urząd Miasta Tyszowce udostępnił anonimową ankietę, która ma pokazać zapotrzebowanie na przyszłe działania w ramach projektu pn. „Remont budynku zlokalizowanego przy ul. 3 Maja w Tyszowcach i dostosowanie go na cele kulturalno-społeczne”.Ankietowani pytani są, jak często korzystają z oferty kulturalnej, czy w przeszłości korzystali z wydarzeń kulturalnych, edukacyjnych lub społecznych organizowanych na terenie gminy Tyszowce, jak oceniają swoją znajomość dziedzictwa historycznego i kulturowego gminy. Gmina jest ciekawa, jak ankietowani oceniają dotychczasową ofertę kulturalną, czy jest ona wystarczająca i satysfakcjonująca. Są również pytania o to, czy byliby zainteresowani udziałem w przyszłości w wydarzeniach organizowanych w wyremontowanym budynku przy ul. 3 Maja 1 w Tyszowcach oraz w jego nowo zagospodarowanym otoczeniu. Pytają też, ile pieniędzy w ciągu miesiąca przeznaczają na własne potrzeby kulturalne i zajęcia rozwojowe.Do ubiegłego tygodnia do urzędu spłynęło ponad 160 ankiet. Gmina nie ukrywa, iż chciałaby ich zebrać około 300.Może muzeum i kawiarnia?Mieszkańcy dobrze zapatrują się na plan remontu i chętnie, podobnie jak władze miasta i Stowarzyszenie Rozwoju Ziemi Tyszowieckiej, widzieliby tam muzeum.– Chcielibyśmy w tym miejscu otworzyć oddział muzealny. W Tyszowcach istnieje co prawda Izba Pamięci, ale zasługuje na lepsze wyeksponowanie – przyznaje Konrad Jóźwik.Inicjatywę popiera też m.in. Robert Horbaczewski, który podkreśla, iż historią Tyszowiec można byłoby obdzielić kilka okolicznych miasteczek. Do przyszłego muzeum mogłyby trafić słynne buty tyszowiaki, gigantyczne woskowe świece, dokumenty, listy, fotografie związane z Tyszowcami, informacje i eksponaty poświęcone historycznemu grodzisku w Czermnie oraz lokalne pamiątki. Są również osoby, które widziałyby tam... pijalnię piwa, jak za dawnych czasów.Mieczysław Zieńczuk uważa jednak, iż warto rozważyć nie tyle powstanie baru, co kawiarni. Osoby przyjeżdżające do Tyszowiec mogłyby dzięki niej zostać na dłużej. Po zwiedzaniu muzeum, miasta i okolic, byłoby gdzie usiąść, odpocząć, wypić kawę lub herbatę oraz zjeść ciasto. Miejscowi zyskali by tym samym nowe miejsce spotkań.Zapewne wszystko będzie zależało od zainteresowania – dlatego warto wypełnić ankietę, która znajduje się na stronie internetowej miasta oraz na profilu facebookowym – oraz od tego, czy i jakiej wysokości środki na remont otrzyma miasto.
Idź do oryginalnego materiału