NIK punktuje „tajne” zakupy MSZ

4 godzin temu

Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało 135,6 tys. zł na zakup siedmiu urządzeń mających chronić spotkania przed podsłuchem i nagrywaniem obrazu. Każde kosztowało niemal 20 tys. zł. Zakup miał być objęty ścisłą tajemnicą, jednak wyszedł na jaw dzięki Najwyższej Izbie Kontroli, która w raporcie o wykonaniu budżetu państwa za 2024 r. wskazała na poważne naruszenia procedur.

Kontrolerzy NIK podkreślili, iż MSZ nie przeprowadziło rozeznania rynku, nie ustaliło formalnie wartości zamówienia ani nie udokumentowało kryteriów wyboru oferty. Innymi słowy, resort pominął przepisy o zamówieniach publicznych i dokonał zakupu w trybie przypominającym działania w „strefie tajemnicy”, mimo iż chodziło o pieniądze podatników.

Co więcej, sam sprzęt – jak wynika z ustaleń – nie jest ani zaawansowany technologicznie, ani szczególnie specjalistyczny. To w praktyce bezpieczne pojemniki na telefony, które uniemożliwiają ich podsłuch i nagrywanie podczas spotkań. – Telefony można było po prostu zostawiać poza salą, a jeżeli ktoś dzwonił, obsługa informowała ministra lub premiera – komentuje były szef Agencji Wywiadu Grzegorz Małecki.

W tle sprawy rozgrywa się także polityczna przyszłość samej NIK. Jesienią kończy się kadencja jej prezesa Mariana Banasia, a Sejm już we wrześniu wybierze jego następcę. Najpoważniejszymi kandydatami są Tadeusz Dziuba, popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, oraz Marcin Haładyj, zgłoszony przez Szymona Hołownię.

Banaś, mimo zbliżającego się końca kadencji, aktywnie zabezpiecza swoje wpływy. W ostatnich miesiącach NIK ogłosiła szereg konkursów na dyrektorskie stanowiska, które obsadzono jego zaufanymi ludźmi – nieusuwalnymi przez pięć lat. Plan pracy Izby na 2026 r. przyjęto wyjątkowo wcześnie, co dodatkowo umacnia pozycję Banasia, który – jak wskazują media – nie wyklucza choćby ubiegania się o reelekcję.

Na podst. i.Pl

Idź do oryginalnego materiału