
Premier Donald Tusk (P) oraz kanclerz Niemiec Friedrich Merz (L)
Niemiecki dziennik ubolewa nad pogorszeniem się stosunków polsko-niemieckich, do którego doszło mimo zmiany władzy w Warszawie.
Dziennik „Sueddeutsche Zeitung” wyraził zaniepokojenie decyzją polskiego MSZ o likwidacji stanowiska pełnomocnika ds. polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które dotąd sprawował prof. Krzysztof Ruchniewicz. Resort uzasadnił tę zmianę chęcią „optymalizacji procesów”.
Autorka artykułu, Viktoria Grossmann, podkreśla, iż w efekcie nowy niemiecki pełnomocnik ds. współpracy, Knut Abraham, nie ma w tej chwili swojego odpowiednika po stronie polskiej – podobnie jak w okresie rządów PiS. Jej zdaniem to kolejny krok w stronę pogorszenia relacji z Berlinem, co może zaskakiwać w kontekście nadziei, jakie niemieckie i brukselskie elity wiązały z powrotem Donalda Tuska do władzy.
Grossmann zastanawia się, czy decyzja ministra Radosława Sikorskiego była podyktowana obawą przed reakcją opozycji, czy też stanowiła próbę odsunięcia „niepopularnego tematu”, którym rząd nie może w tej chwili zyskać politycznie. W jej ocenie może to świadczyć o mniejszym niż oczekiwano zainteresowaniu poprawą stosunków z Niemcami, a w Berlinie warto rozważyć, czy nie jest to oznaka rozczarowania.
Dziennikarka krytycznie ocenia likwidację stanowiska pełnomocnika, uznając je za jedną z nielicznych różnic między obecnym rządem koalicyjnym a poprzednią władzą Zjednoczonej Prawicy. Wskazuje jednak, iż także strona niemiecka nie wykazuje wystarczającej wrażliwości – m.in. w polityce dotyczącej rozliczeń za zbrodnie II wojny światowej oraz w kwestiach gospodarczych.
Grossmann przypomina, iż dla Polski historia i pamięć historyczna – od rozbiorów po skutki II wojny światowej – mają ogromne znaczenie. Wskazuje także na nierówności w ramach integracji europejskiej, jak opóźnione do 2011 roku otwarcie niemieckiego rynku pracy dla Polaków, co wciąż podsyca poczucie niesprawiedliwości.
Na podst. SZ