Trudno przegapić ich obecność w miejskiej przestrzeni, ale nie jest ona już tak natarczywa jak w ubiegłych latach. Banerów wyborczych w Kielcach wyraźnie ubyło, za to na wsiach wciąż to jedna z kluczowych form reklamy wyborczej.
Banery z wizerunkami polityków wciąż budzą ogromne emocje i są obiektem, który upodobali sobie wandale. Reklama Szymona Hołowni zamieszczona w Woli Jachowej została opatrzona niecenzuralnym słowem, na kieleckim Malikowie pocięty został baner z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego, który także stosownie „ozdobiono” sprayem.
Aspirant sztabowy Artur Majchrzak z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji informuje, iż od początku kampanii prezydenckiej odnotowano ok. 40 incydentów.
– Głównie są to wykroczenia związane z niszczeniem – czyli często zamazywaniem treści, bądź zrywaniem banerów wyborczych. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z wykroczeniem, to sprawca może odpowiadać przed sądem i otrzymać wysoką grzywnę – mówi.
Gdy uszkodzenie mienia przekroczy kwotę 800 zł, sprawca może odpowiadać za przestępstwo, za które grozi kara choćby do pięciu lat pozbawienia wolności.
W tej kampanii wyborczej banerów i reklam wyborczych jest mniej niż w latach ubiegłych przy okazji wyborów samorządowych czy parlamentarnych. Może być to efekt uchwały krajobrazowej przyjętej przez kieleckich radnych uchwały krajobrazowej która weszła w życie 13 maja.

Łukasz Syska, wiceprezydent Kielc mówi, iż uchwała nie rozróżnia reklam co do ich charakteru czy przedmiotu.
– Każdy nośnik reklamowy jest nośnikiem reklamowym, niezależnie od tego, czy jest on wyborczy, czy nie. Oznacza to, iż uchwała dotyczy w równym stopniu wszystkich reklam, także wyborczych. My zresztą na początku kampanii lub chwilę przed jej rozpoczęciem wysyłaliśmy do wszystkich sztabów informację z prośbą, żeby usunąć nielegalne nośniki – zaznacza.
Wiceprezydent dodaje, iż dozwolone są reklamy wyborcze np. na legalnych billboardach, natomiast reklamy wielkopowierzchniowe typu siatki czy banery elastyczne są niezgodne z uchwałą krajobrazową.
– Skutek oddziaływania uchwały krajobrazowej może mieć znaczenie, jednak sądzę iż większe ma to, iż na banery zwracamy coraz mniejszą uwagę – ocenia doktor Aleksandra Kusztal, politolog. Dodaje, iż to nieskuteczna forma kampanii i same sztaby wyborcze przywiązują do niej mniejszą wagę.
– Poza tym w mieście, zwłaszcza w przypadku Kielc zauważamy, iż kandydaci byli mniej aktywni, częściej odwiedzali mniejsze miejscowości w regionie niż samą stolicę województwa – zaznacza.

Politolog dodaje, iż kampania w dużej mierze przeniosła się do sieci i mediów społecznościowych. Banery – co wynika także z badań – są problematyczną formą reklamy, bo nie wiadomo, co z nimi zrobić po wyborach, jak je usunąć i zagospodarować.
– Kiedy rozmawiam z młodymi wyborcami, na przykład moimi studentami, oni też zwracają uwagę na to, iż banery często są mało estetyczne, a kandydaci nie wyglądają zachęcająco. Raczej prowokują do złośliwych komentarzy niż pozytywnej uwagi – zauważa dr Aleksandra Kusztal.
Jej zdaniem materiały wizualne dziś są bardziej skuteczne, gdy dystrybuuje się je indywidualnie, np. wręczając ulotki. Sprawdza się to jednak bardziej w przypadku kampanii samorządowej, gdy nie wszyscy kandydaci bywają rozpoznawani tak jak w kampanii prezydenckiej.







