– Doczekaliśmy się „bełkotu o Hitlerze” i uderzenia w opolską tożsamość. Emocjonalna, ale rzeczowa konferencja prasowa posła Koalicji Obywatelskiej Witolda Zembaczyńskiego po wizycie Jarosława Kaczyńskiego jest głosem w obronie zdrowego rozsądku – i zachodnich wartości.
Kilkanaście godzin po występie Jarosława Kaczyńskiego w Opolu, głos zabrał Witold Zembaczyński. I nie był to głos spokojny, tonujący emocje. Była to reakcja – i trudno się dziwić – pełna oburzenia, ironii, ale też jednoznacznych politycznych ocen i oskarżeń. – Spodziewałem się, iż jego przyjazd do Opola to będą przeprosiny – mówił poseł KO – za dywersanta Bąkiewicza, za posła z Opolszczyzny Janusza Kowalskiego, podpalacza Polski. Ale nie.
Zamiast skruchy, było – jak to ujął – „wymlaskanie jakiejś myśli o Adolfie Hitlerze”. Poseł nie przebierał w słowach: -Tak, drodzy państwo, tu w Opolu Kaczyńskiemu chodzi Hitler po głowie.
Nie jest to może język wyważony, ale trudno też zarzucić Zembaczyńskiemu brak racji, gdy opisuje narastające napięcia, które władza PiS cynicznie rozgrywa na potrzeby polityczne. Poseł nie ograniczył się do komentarza, on adekwatnie rozpisał akt oskarżenia. Oskarżenia o dywersję, o próbę zniszczenia zachodniego kursu Polski, o uderzenie w logikę geopolityki i – co szczególnie wybrzmiało – o odwracanie Polakom wrogów i przyjaciół.
– Kiedy Kaczyński zrobi protest przeciwko Rosji? Przeciwko wojnie hybrydowej Łukaszenki? A kiedy przestanie uderzać w naszych zachodnich sąsiadów? – pytał, podkreślając wyjątkowość regionu, w którym współistnieją tradycje polskie i niemieckie, a relacje z Zachodem są codziennością: – Wielu z nas pracuje za granicą, w Niemczech, w Holandii… w tym zgniłym zachodzie, jak mówi Kaczyński.
Zembaczyński nie tylko punktował absurdy retoryki prezesa PiS, ale wyraźnie odmalował jego oderwanie od rzeczywistości: – Dla Kaczyńskiego problemem jest Konstytucja. Nie wojna hybrydowa na wschodzie. Nie 18-procentowa inflacja. Nie rachunki za prąd czy gaz. Przeszkadza mu Konstytucja. A skoro Konstytucja przeszkadza, to nic dziwnego – argumentuje poseł – iż próbą jej obejścia jest budowanie swoistej „armii”, której symbolem jest Robert Bąkiewicz. On otrzymał nieruchomości, milionowe dotacje, dziś służy jako bojówka do odwracania uwagi Polaków od realnych problemów. Taki dywersant ideologiczny.
Słowa Kaczyńskiego ranią szczególnie Opolszczyznę, region oparty na różnorodności, migracjach, tożsamości transgranicznej. – Co mamy myśleć, my, mieszkańcy Opola, skoro Kaczyński z Bąkiewiczem i Kowalskim próbują przedstawić Niemcy jako wroga? Jaką mamy gwarancję, iż następnym razem nie zaatakują nas – za to, iż mamy niemieckie korzenie lub paszporty? – pytał Zembaczyński, przywołując także ostatnie akty przemocy motywowane politycznie.
Tu padają najostrzejsze słowa całej konferencji: – jeżeli ktoś bełkocze o Hitlerze w Opolu, atakuje Zachód, milczy o Wschodzie, to jest albo pożytecznym idiotą Kremla, albo agentem wpływu. Trzeciej możliwości nie ma.
Konferencja prasowa Zembaczyńskiego ma jeszcze jeden wymiar – próby ocalenia dialogu społecznego przed narastającą agresją i podziałami. Poseł KO krytykuje próbę „rozpętania nowej wojny domowej” w czasie, gdy Polska potrzebuje jedności wobec zagrożeń zewnętrznych i napięć wewnętrznych. Wprost wzywa do działań służb wobec Bąkiewicza i jego środowiska: – To jest wewnętrzna wojna hybrydowa. ABW powinno się tym zająć.
I wreszcie pada mocne podsumowanie: – Kaczyński może jeździć po Polsce i mówić, co chce. Ale jeżeli znowu przyjedzie do Opola, to niech zacznie od słów przepraszam. Bo inaczej – zakaz wjazdu.
To nie była zwykła konferencja prasowa. To było pełne emocji wystąpienie polityka, który wziął na siebie rolę rzecznika opolskiego zdrowego rozsądku. Bez owijania w bawełnę, z polityczną pasją i brutalną diagnozą. I z jednym mocnym przesłaniem: dość dzielenia Polaków, dość uderzania w Zachód, dość odwracania sensu patriotyzmu.
W Opolu nie ma miejsca na „armię” Bąkiewicza. Jest za to miejsce na uczciwą rozmowę o Polsce Zachodu, nie Wschodu.
Fot. CMZJMZ