Zamieszki pod Madrytem po gwałcie afrykańskiego migranta na młodej Hiszpance

dzienniknarodowy.pl 8 godzin temu
Alcalá de Henares, liczące ponad 190 tysięcy mieszkańców miasto położone niecałe 40 kilometrów na wschód od Madrytu, znalazło się w centrum uwagi po brutalnym gwałcie, do którego doszło pod koniec czerwca. Sprawa błyskawicznie przerodziła się w napięcie społeczne i polityczne, a protesty, które początkowo miały charakter pokojowy, zakończyły się starciami z policją, zatrzymaniami i oskarżeniami pod adresem władz lokalnych i centralnych.

Wszystko zaczęło się wieczorem 28 czerwca. 21-letnia kobieta została zaatakowana na ścieżce w pobliżu dużego centrum recepcyjnego dla cudzoziemców (CAED), mieszczącego się w dawnych koszarach Brygady Spadochronowej w Alcalá. Ofiara została brutalnie pobita i zgwałcona. Natychmiast trafiła do szpitala, a sprawą zajęła się specjalistyczna jednostka policji krajowej ds. przestępstw seksualnych.

Po kilku dniach intensywnego dochodzenia, na podstawie nagrań z monitoringu i zeznań świadków, policja zatrzymała podejrzanego: 21-letniego mężczyznę pochodzącego z Mali, mieszkańca wspomnianego ośrodka. Decyzją sądu został on tymczasowo aresztowany bez prawa do zwolnienia za kaucją. Usłyszał zarzuty gwałtu i ciężkiego uszkodzenia ciała. Informacja o jego zatrzymaniu natychmiast rozeszła się w mediach lokalnych i społecznościowych.

W tym czasie w mieście narastało napięcie. Już w środę, 2 lipca, odbyła się pierwsza demonstracja — kilkudziesięciu mieszkańców zgromadziło się na Placu Cervantesa, by wyrazić solidarność z ofiarą. Protest miał spokojny charakter i był organizowany oddolnie, bez udziału partii politycznych. Uczestnicy apelowali o sprawiedliwość i zapewnienie bezpieczeństwa w mieście, ale bez nawoływań do nienawiści czy ataków personalnych.

Dwa dni później sytuacja zmieniła się diametralnie. W piątek po godzinie 20:00 pod murami ośrodka CAED zebrało się ponad 500 osób i to wbrew oficjalnemu zakazowi zgromadzeń w bezpośrednim sąsiedztwie placówki. Wśród uczestników znaleźli się nie tylko lokalni mieszkańcy, ale również członkowie ugrupowań radykalnych, takich jak „Núcleo Nacional” ale i młodzieżówka „Revuelta” powiązana z narodowo-konserwatywną partią Vox.

La policía pone más medios para proteger a un violador de Mali que a una chica violada de Alcalá de Henares.

Los funcionarios que actúan al servicio de los políticos y no de los ciudadanos dan putísimo asco.

pic.twitter.com/R5SNub5f7P

— M. (@moim1110) July 4, 2025

Policja, przygotowana na możliwość eskalacji, rozlokowała kilkanaście jednostek prewencji. Służby wzywały protestujących do rozejścia się, jednak sytuacja gwałtownie wymknęła się spod kontroli. Doszło do starć: demonstranci próbowali sforsować ogrodzenie, w ruch poszły butelki i kamienie, a funkcjonariusze odpowiedzieli pałkami i gumowymi kulami. W wyniku zamieszek zatrzymano cztery osoby, a kilkanaście zostało wylegitymowanych.

Relacje z protestu gwałtownie obiegły media społecznościowe. Nagrania przedstawiały chaotyczne sceny: z jednej strony tłum skandujący hasła o bezpieczeństwie i sprawiedliwości, z drugiej policyjne oddziały odpychające demonstrantów od bram ośrodka. Emocje były ogromne — wśród uczestników dało się słyszeć zarówno głosy pełne gniewu, jak i frustracji z powodu braku odpowiedzi ze strony władz.

Burmistrzyni miasta, Judith Piquet z Partii Ludowej (PP), jeszcze tego samego dnia ogłosiła, iż złoży formalny wniosek o zamknięcie ośrodka. Według niej CAED powstał bez konsultacji z lokalnym samorządem, jest przepełniony i źle zarządzany. Choć pierwotnie miał przyjmować nie więcej niż 100 osób, w tej chwili przebywa tam — według szacunków ratusza — choćby 2 000 osób. Piquet podkreśliła, iż mieszkańcy od wielu miesięcy zgłaszają problemy związane z bezpieczeństwem i porządkiem publicznym, a sytuacja wokół ośrodka stała się nie do utrzymania.

Z kolei delegat lewicowego rządu centralnego w regionie, Francisco Martín, odrzucił te zarzuty. W jego ocenie ośrodek działa zgodnie z przepisami, a obciążanie go odpowiedzialnością za przestępstwo jednostki to niebezpieczny precedens. Martín zwrócił też uwagę, iż tylko w ciągu ostatnich dwóch lat w Alcalá de Henares odnotowano 18 innych przypadków gwałtów, które nie wzbudziły takiej reakcji lokalnych władz. Jego zdaniem niepokój społeczny został podsycony przez “skrajnie prawicowe” środowiska i wykorzystany politycznie przez Partię Ludową.

Tymczasem emocje nie opadły. W sobotę wieczorem organizatorzy zapowiedzieli kolejną demonstrację, która miała odbyć się w okolicach ośrodka. Rząd regionalny przeniósł ją jednak na Plac La Paloma, powołując się na względy bezpieczeństwa. Na miejscu zgromadziło się kilkaset osób — część z nich wciąż domagała się likwidacji CAED, inni apelowali o zachowanie spokoju i poszanowanie prawa. Spór w Alcalá wpisuje się też w szerszy kontekst ogólnokrajowy. Rząd premiera Pedro Sáncheza od lat realizuje otwartą politykę migracyjną, przekonując, iż imigracja jest niezbędna do zrównoważenia rynku pracy i utrzymania systemu zabezpieczenia społecznego. Hiszpania, jako jeden z nielicznych państw UE, w pełni poparła unijny Pakt Migracyjny, który zakłada redystrybucję uchodźców i mechanizmy solidarności między państwami członkowskimi. Przeciwnicy tej polityki — zarówno z prawej strony sceny politycznej, jak i spośród części społeczeństwa — domagają się wprowadzenia bardziej rygorystycznych zasad przyjmowania migrantów oraz większej kontroli nad ich integracją i lokalnym wpływem społecznym.

Idź do oryginalnego materiału