„To był zamach na nasz budżet”. Utracone na rzecz miasta tereny wracają do gminy

3 godzin temu
Zdjęcie: „To był zamach na nasz budżet”. Utracone na rzecz miasta tereny wracają do gminy


To chyba jedyny przypadek w Polsce, gdy duże miasto musi oddać kawałek swojego terytorium małej gminie. O tym, jak Dawid pokonał Goliata z wójtem Gminy Chełm Wiesławem Kociubą rozmawia Sebastian Pawlak.

Zacznę od cytatu ze strony Gminy Chełm: „utracone na rzecz Miasta Chełm tereny wracają do naszej gminy w wyniku niedotrzymywania umów przez Prezydenta Miasta Chełm. Decyzją Rady Ministrów 1 stycznia 2026 roku do naszej gminy zostaną przyłączone tereny o powierzchni nieco ponad 75 ha”. Wyszło na to, iż miasto, które w 2021 roku chciało przejąć 4,5 tysiąca ha gminy musi wam oddać 75 ha. Rozumiem, iż Dawid pokonał Goliata?

Tak można to określić. Wraca w tej chwili do nas 75 ha, w ubiegłym oku wróciło ponad 300 ha tzw. enklawy, wyspy, ale chciałem od razu powiedzieć, iż zostawiamy w mieście prawie 100 ha gruntów potencjalnie inwestycyjnych i traktujemy to jako zachętę do dobrej współpracy, dobrego sąsiedztwa pomiędzy samorządami.

O jakich terenach mówimy konkretnie?

W tej chwili są to tereny Cementowni – 20 procent powierzchni Cementowni, bo pozostała część należy do Miasta Chełm – i tereny przyległe przy obwodnicy od strony gminy po stronie północnej. Natomiast po stronie południowej te tereny 100 ha i tereny pod przedsiębiorstwem gospodarki pozostawiamy we władaniu Miasta Chełm.

A dlaczego tak walczycie o to, żeby miasto nie przejęło tych terenów?

To jest zachowanie swojej pozycji, przede wszystkim ekonomicznej, bo prezydent, wychodząc z wnioskiem o przejęcie tych terenów argumentował to poszukiwaniem terenów potencjalnie inwestycyjnych. I my zawsze podkreślamy, iż możemy takie tereny wskazywać, poszukiwań takich obszarów w ramach porozumień, budować wzajemne relacje pomiędzy samorządami i nie jesteśmy przeciwko rozwojowi gospodarki na tych obszarach, ale to na zasadzie porozumień, natomiast zabór Cementowni to był zamach na nasze dochody podatkowe, czyli nasz budżet, bezpieczeństwo finansowe naszego samorządu. Było zawarte porozumienie w MSWiA w obecności ówczesnego wiceministra Szefernakera, które skończyło się tym, iż miasto, prezydent zobowiązał się nam zadośćuczynić w zakresie strat podatkowych. Chodzi tu przede wszystkim o Cementownię, ale nie dotrzymał słowa, nie wywiązał się z tych zobowiązań, dlatego wystąpiliśmy o zwrot.

O jakich kwotach mówimy?

To są kwoty dla nas ważne, natomiast o ile zderza się to z budżetem miasta, to są one o wiele mniejsze. Są to kwoty rzędu ok. 3 milionów podatków rocznie do naszego budżetu. Cały nasz budżet to niecałe 100 milionów złotych, to zależy od dodatkowych środków finansowych, które wzbogacają często budżet – dotacje unijne itd.

Ta sprawa ciągle się od kilku lat. Zajmowała się nią prokuratura, odbyło się referendum gminne. Mieszkańcy gminy nie chcą do miasta – takie były wyniki. A pan podnosił, iż apetyt Miasta Chełm to 1/3 obszaru, na którym mieszka 6 tysięcy osób w Gminie Chełm.

Na samym początku prezydent składał taki wniosek, miał taki apetyt na nasze terytorium, ok. 1/3 powierzchni naszej gminy, i prawie 7 tysięcy mieszkańców gminy chciał przejąć. Gmina liczy sobie 15 tysięcy mieszkańców. Blisko połowę naszej ludności chciał zabrać.

Prezydent Chełma Jakub Banaszek we wpisie w mediach społecznościowych decyzję rządu o zwrocie tych hektarów nazwał decyzją polityczną i podtrzymał swoją deklarację wywiązania się z porozumienia z panem wójtem, czyli rekompensaty za zabrane tereny inwestycyjne.

Z tych rekompensat nie wywiązał się, bo porozumienie było podpisane w 2021 roku. Mamy rok 2025 i z tego zobowiązania nie wywiązał się, także tutaj mija się z prawdą.

Trudno chyba nie zgodzić się z argumentem, iż jeżeli granice miasta nie zostaną poszerzone o nowe tereny inwestycyjne, to nastąpi stagnacja nie tylko Chełma, ale – jak podnosi wspomniany prezydent Banaszek – stagnacja miasta równa się zapaści całego regionu. Pan te wszystkie pomysły poszerzenia miasta o te wasze tereny określił mianem „bajkowych marzeń prezydenta”…

Może gdzieś takie sformułowanie padło, natomiast to dotyczyło pewnych rozwiązań, związanych z tzw. enklawą, terenem położonym na południu naszej gminy, terenem nieprzylegającym do miasta Chełm, terenem nieuzbrojonym, który by wymagał – wtedy może użyłem takiego określenia – ogromnych finansowych nakładów inwestycyjnych, wręcz niewyobrażalnych. I to dotyczyło właśnie tego obszaru, natomiast nigdy nie mówiłem o jakichś pomysłach związanych z rozwojem Chełma czy gminy, bo jest to bardzo istotny temat, ale powinno się to zagadnienie opierać o zasady wzajemnej współpracy, poszanowania sąsiedzkich relacji między samorządami. Tutaj można bardzo dużo zrobić w tym zakresie. Nikt też nie powiedział, iż tylko miasto może być tym motorem napędowym rozwoju lokalnego. My również, jako gmina, samodzielna jednostka administracyjno-samorządową, licząca 15 tysięcy mieszkańców, bardzo dobrze uzbrojona w infrastrukturę techniczną, możemy być i powinniśmy być wspólnie z miastem tym motorem napędowym rozwoju gospodarki. Nikt też nie powiedział, iż zmiany terytorialne granic administracyjnych to już jest rozwój, napęd gospodarki naszych samorządów. Powinno to opierać się o wzajemne poszanowanie, współpracę, porozumienia i umowy w tym zakresie. pozostało bardzo ważna kwestia związana z tym, iż miasto posiada takie tereny potencjalnie inwestycyjne, tylko trzeba tam wprowadzić planistykę, zająć się tymi obszarami. Trzeba to wszystko po prostu dogłębnie przepracować, przeanalizować. A w tej chwili, jak już powiedziałem wcześniej, pozostawiamy po stronie miasta 100 ha ziemi potencjalnie inwestycyjnej i obserwujemy, czy rzeczywiście miasto tym tematem się zajmuje.

Czym wytłumaczyć fakt, iż gmina zmieniła herb – nie ma już niedźwiedzia, który jest utożsamiany z Chełmem. To jest taki element symbolicznego odcięcia się od większego sąsiada?

Jest to na pewno symboliczne, i odcięcie się. Chcemy wyraźnie wskazać, iż nawiązujemy też do historii, do symbolu wieży w Stołpiu, która jest najstarszym zabytkiem na naszym terenie. Herb jest jednocześnie znakiem graficznym. Chcemy też pokazać, iż stanowimy też jakąś odrębność.

Ale przecież mieszkańcy gminy korzystają z miejskiej infrastruktury – dróg, szkół…

Trudno sobie wyobrazić – żyjemy przecież w jednym kraju – żebyśmy nie jeździli drogami miejskimi, i trudno sobie wyobrazić, żeby mieszkańcy Chełma nie jeździli drogami gminnymi czy też powiatowymi, wojewódzkimi czy krajowymi. To byśmy tworzyli państwo w państwie. Te wzajemne elementy infrastruktury i innych dobrodziejstw, z których korzystamy, przenikają się wzajemnie. Trudno tutaj położyć to wszystko na szali, wyważyć idealnie. To już są regulacje w tym zakresie, regulacje prawne i zwyczajowe. Nikt tutaj nie narusza żadnej równowagi, aczkolwiek prezydent tu podnosił kwestie takie, iż nasze dzieci chodzą do chełmskich szkół, ale trzeba przypomnieć, iż dzieci z Chełma chodzą do naszych szkół, i to całkiem liczna grupa tych dzieci. A więc to nie jest argument.

Cała rozmowa w materiale audio:

PaSe/ opr. DySzcz

Fot. Sebastian Pawlak

Idź do oryginalnego materiału