Stany Zjednoczone Ameryki nie odeszły

14 godzin temu

Polscy demokraci w nowych czasach muszą nauczyć się nawigować w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości geopolitycznej i grać w tym samym czasie na różnych fortepianach. W tej układance Stany Zjednoczone powinny jednak pozostać partnerem kluczowym tak długo jak będzie to możliwe. Taką strategię na polskich siłach demokratycznych wymusza globalny układ sił oraz realistyczne spojrzenie w przyszłość.

Donald Trump i jego otoczenie oczywiście nie budzi we mnie entuzjazmu, a raczej reakcje takie jak prawdopodobnie większości z Państwa: niedowierzanie, niezgoda, sprzeciw, wciąż szok poznawczy. Nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego: cła, izolacjonizm, opresyjny konserwatyzm obyczajowy, antyglobalizm, podejście do ładu międzynarodowego, stosunek do Rosji i Ukrainy oraz skandaliczny styl i sposób traktowania partnerów. Jednak w działaniach w sferze publicznej trzeba umieć odkładać emocje od realnej oceny sytuacji.

Jeśli Stany Zjednoczone Ameryki to bezpowrotnie Donald Trump i jego filozofia myślenia, to Polskę należałoby dozgonnie utożsamić z Jarosławem Kaczyńskim i jego wizją świata. Tymczasem demokracja dopóty dopóki nie przekształci się w represyjną dyktaturę jest walką o ciągłą zmianę, która jest możliwa i jest realna. Na ma na dziś uzasadnionych przesłanek aby móc stwierdzić iż USA przestaną być państwem demokratycznym, choć trudno liberalnemu – demokracie akceptować wiele z posunięć administracji Trumpa.

Wpadanie wielu ośrodków opinii po stronie liberalnej i demokratycznej w Polsce w rodzaj anty-amerykańskiej fali jest w pewien sposób emocjonalnie zrozumiałe ale zarazem jest wielkim błędem. W dodatku zaraźliwym i prawdopodobnie podsycanym przez siły nieprzyjazne światu Zachodniemu. Celem strategicznym Polski powinno być przeciwdziałanie erozji relacji transatlantyckich pomimo wszystkich trudnych okoliczności. To absolutnie nie oznacza, iż Polska ma nie reagować na sytuację: pogłębianie więzi z Europą, umowy bilateralne i rozwój własnych możliwości obronnych to dziś racja stanu. Ale należy grać wszystkimi taliami jakie ma się w ręku i trzymać zaangażowanie Waszyngtonu w Polsce wszędzie tam gdzie będzie to możliwe.

Donald Trump jest z jednej strony niebezpiecznym populistą, politykiem zmiennym, wpatrzonym w siebie i wywołującym chaos z drugiej jednak ograniczanym przez poparcie obywateli, sytuację gospodarczą i rzeczywistość geopolityczną. Z tego chaosu należy próbować ugrać dla bezpieczeństwa oraz ekonomii Polski, Ukrainy, Europy jak najwięcej pogłębiając relacje gospodarcze z podmiotami z USA. Inwestycje amerykańskie w Polsce również gigantów cyfrowych to przede wszystkim polisa bezpieczeństwa.

Tym bardziej, iż USA to wciąż jest kraj wspaniałych ludzi, wielkich idei, niezwykłych przedsiębiorców. Oni z dnia na dzień nie zniknęli. To wciąż kraj który był kolebką demokracji. Czy to może się zmienić? Może. W USA populizm rozszerza swoje wpływy. Ale w Polsce również istniała możliwość w której Jarosław Kaczyński będzie stale przekonywał do swojej formacji większość wyborców i powoli zmieniał system na autorytarny. To się jednak przynajmniej jak dotąd nie udało. Biorąc pod uwagę całą demokratyczną tradycję Stanów Zjednoczonych, wszystkie wartości i interesy z których znamy Amerykę oraz nieudolność i niekompetencję ekipy Trumpa racjonalnym jest założenie iż jego ekipa przegra. I to wkrótce. Trump na swoje pierwsze sto dni jest najgorzej ocenianym przez swoich obywateli prezydentem USA odkąd prowadzi się takie badania.

Czy zatem wróci dawna Ameryka? Czy będzie to polityka reaganowska albo neokonserwatywny i globalistyczny Waszyngton z początku wieku? prawdopodobnie nie. Warto z resztą podkreślić, iż strategiczną zmianę akcentów w polityce USA z koncentracji na Europie w kierunku Pacyfiku i Chin rozpoczął nie kto inny jak Barak Obama, który równolegle dążył do resetu w stosunkach Rosją pomimo jej agresji na Gruzję w 2008 roku. Zatem wszystko się zmienia ale jednocześnie powtarza w innych okolicznościach.

Mój redakcyjny kolega napisał niedawno, iż relacje transatlantyckie sprzed stycznia 2025 nie wrócą już w tym pokoleniu. jeżeli miał na myśli więzi i sympatię po obu stronach Atlantyku to myślę iż się myli. Ja natomiast dodam, iż mam nadzieję, iż w jednym wymiarze nie wrócą już w żadnym pokoleniu. Sytuacja w której jedna z najpotężniejszych i najbogatszych części świata jaką jest dziś Unia Europejska polega w zasadzie w całości na bezpieczeństwie dostarczanym przez zamorskiego sojusznika jest strategicznym błędem, który nigdy nie może się powtórzyć. Europa utrzymując możliwe jak najściślejszy sojusz ze Stanami i ich obecność wojskową na swoim terytorium, musi stać się pełnoprawnym partnerem w zakresie dostarczenia bezpieczeństwa i siły militarnej.

Mogę natomiast założyć się, iż relacje transatlantyckie w zakresie wartości, współpracy na arenie międzynarodowej, współpracy gospodarczej wrócą do dawnego tonu i temperatury szybciej niż sądzimy. Stany Zjednoczone i ich społeczeństwo ewoluują ale nic nie zmienia z dnia na dzień całkowicie. USA jakie znamy nie zniknęły, a w dodatku niezwykle potrzebują europejskiego sojusznika w rywalizacji z Chinami i innymi nowymi globalnymi potęgami. Dlatego tak niezwykle nieroztropne i oderwane od realiów są wszystkie głosy sugerujące zbliżenie Europy z wspierającymi Rosję Chinami. Chinami które w odróżnieniu od USA pozostają jednopartyjną dyktaturą z ogromnym aparatem represji i sankcjonowanej przez państwo systemem inwigilacji obywateli.

Inwestujmy dalej nasze wysiłki w budowę globalnego sojuszu państw demokratycznych.

Idź do oryginalnego materiału