Te wybory mogą wpłynąć na los Europy. Władimir Putin zaczął zacierać ręce

news.5v.pl 7 godzin temu

Obecne sondaże wskazują, iż rządząca w Mołdawii Partia Akcji i Solidarności (PAS) może w najlepszym scenariuszu po wyborach 28 września stworzyć rząd mniejszościowy. W najgorszym istnieje ryzyko utraty władzy na rzecz prokremlowskich ugrupowań, które będą podążać za instrukcjami Władimira Putina. Aktualne sondaże dają partii Mai Sandu okolice 32 proc. poparcia. To spadek o 20 pkt proc. względem elekcji w 2021 r., która pozwoliła demokratom zbudować rząd większościowy, na którego czele stoi w tej chwili Dorin Recean. Uzyskali wówczas 63 miejsca w 101-osobowym jednoizbowym parlamencie.

W lipcu cztery prorosyjskie partie w Mołdawii ogłosiły, iż utworzą blok przed wrześniowymi wyborami, aby mieć szansę na zwycięstwo nad prodemokratycznym i prounijnym ugrupowaniem. W jego skład weszły Partia Socjalistów Republiki Mołdawii, kierowana przez byłego prezydenta Igora Dodona, a także partie Serce Mołdawii, Przyszłość Mołdawii i Komunistyczna Partia Mołdawii. — Opowiadamy się za przywróceniem strategicznych stosunków z Rosją. Chcemy pokoju, a nie wojny. Nasz blok położy kres zagranicznym interesom i NATO – mówił były prezydent, cytowany przez Agencję Reutera.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Władze w Kiszyniowie oskarżają ugrupowania Serce Mołdawii i Przyszłość Mołdawii o współpracę ze zbiegłym prokremlowskim oligarchą Ilanem Shorem, który został zaocznie skazany na 15 lat więzienia za korupcję. Inne ugrupowania, które planują wystartować w wyborach uznawane są przez PAS za „pozornie neutralne”, które rzekomo nie opowiadają się za ingerencją z Rosją, choć w rzeczywistości grają na porażkę ingerencji z Zachodem. — Nie sądzę, żeby politycy z lewej strony sami ideologicznie wierzyli w to, co mówią ludziom. Po prostu zarabiają pieniądze. Niektórzy z nich boją się Kremla, bo dostawali pieniądze wcześniej i prawdopodobnie przez cały czas je dostają — mówiła prezydentka Maia Sandu w rozmowie z portalem NewsMaker.

Zagraniczne wpływy, gospodarka i migracja. Główne problemy Mołdawii

Partia Akcji i Solidarności traci w sondażach przede wszystkim ze względu na coraz silniejsze ingerencje Kremla, który od wielu lat finansuje prorosyjskich polityków, aby głosili przekaz zgodny z linią Moskwy. W skład Republiki Mołdawii wchodzą również regiony, znajdujące się w silnej strefie wpływów Rosji, separatystyczne Naddniestrze i autonomiczna Gagauzja. Mają one, według założeń Rosji, stanowić barierę przed dołączeniem tego kraju do Unii Europejskiej i dokonać zwrotu w ingerencji z Zachodem.

Mołdawia boryka się także z wieloma problemami wewnętrznymi, związanymi ze starzejącym się społeczeństwem i niską dzietnością, które są efektem m.in. postępującej emigracji ekonomicznej, przede wszystkim do Włoch, Francji i Niemiec. Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich wskazał w swojej publikacji, iż populacja Mołdawii od czasu uzyskania niepodległości w 1991 r. zmniejszyła się w tym kraju o około 35 proc. Wówczas statystyczny Mołdawianin miał 29 lat, a dziś ma 38. Mieszkańcy skarżą się także na inflację i wyższe ceny energii i gazu, co jest efektem odcinania się tego kraju od rosyjskich zasobów.

Prezydentka Mołdawii Maia Sandu i premier Donald TuskRadek Pietruszka / PAP

Społeczeństwo Mołdawii jest także w większości konserwatywne, jeżeli chodzi o sprawy obyczajowe, a w 2024 r. ten kraj rozpoczął formalne negocjacje akcesyjne do Unii Europejskiej. Kluczowymi wyzwaniami dla Kiszyniowa na drodze do członkostwa we Wspólnocie są m.in. poprawa praw podstawowych i równości płci, poprzez zwalczanie przemocy wobec kobiet, poprawy sytuacji społeczności LGBT+, oraz prowadzenie proekologicznej polityki. Te sprawy dzielą obywateli, których część uznaje unijne postulaty za zbyt postępowe i ingerujące w dotychczasowy tradycyjny model życia.

Kolejna próba destabilizacji przez Rosję

Silną polaryzację społeczeństwa mołdawskiego można było zaobserwować już podczas zeszłorocznych wyborów prezydenckich oraz referendum dotyczącego integracji z Unią Europejską. Maia Sandu wygrała wtedy w drugiej turze z wynikiem 55,35 proc. Jej przeciwnikiem był były prokurator generalny Alexandr Stoianoglo, który przy poparciu Partii Socjalistów Republiki Mołdawii zdobył 44,65 proc. głosów. Z kolei w referendum „za” wpisaniem do konstytucji dążenia kraju do członkostwa w UE opowiedziało się 50,35 proc. głosujących, a „przeciw” 49,65 proc. W autonomicznej rosyjskojęzycznej Gagauzji przeciwnych takiemu rozwiązaniu było aż 95 proc. osób. A w pierwszej turze wyborów Maia Sandu uzyskała tam zaledwie 3 proc. poparcia.

Kreml zainwestował wówczas ogromne pieniądze w akcje dezinformacyjne, które odbywały się przede wszystkim w mediach społecznościowych, a szczególnie na popularnym wśród Mołdawian Telegramie. Dochodziło również do przekupstwa wyborców. Ośrodek Studiów Wschodnich wskazuje, iż około 10 proc. Mołdawian otrzymało 50 lub 100 euro, aby zagłosować na konkretnego prorosyjskiego kandydata. Warto wspomnieć, iż średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w Mołdawii wynosi około 14 tys. 568 lei, co w przeliczeniu daje około 745 euro.

Kreml finansuje mołdawskich polityków

Śledczy stwierdzili, iż zbiegły mołdawski oligarcha Ilan Shor pomógł wówczas w praniu pieniędzy przeznaczonych na kupowanie głosów za pośrednictwem sieci banków. Milioner w tej chwili mieszka w Moskwie, gdzie zorganizował również kongres swojej nowej partii „Zwycięstwo” i stwierdził, iż „jedynym ratunkiem” dla Mołdawii jest „zjednoczenie z Federacją Rosyjską” i iż „nie ma sensu mówić o niepodległości kraju”. 19 lipca centralna komisja odmówiła rejestracji do wyborów tego bloku.

Na czele listy jego ugrupowania w najbliższych wyborach miała stanąć baszkanka Gagauzji Jewgienija Guczul, która została w sierpniu skazana na siedem lat więzienia za pobieranie od Rosjan pieniędzy na działalność polityczną. w tej chwili przebywa w areszcie domowym. Po wyroku zarówno sędzia Anna Cucerescu, jak i prokurator, którzy uczestniczyli w procesie zaczęli otrzymywać groźby. Na prywatny adres sędzi wysyłane były zdjęcia martwych ciał oraz wieńce pogrzebowe. Otrzymywała także nocne telefony.

Ilan ShorDUMITRU DORU / PAP

Politico wskazuje, iż Guczul została skazana za regularne przekazywanie rosyjskich funduszy prorosyjskiej partii Szor, podczas gdy pełniła funkcję jej sekretarza w latach 2019–2022, a także za koordynowanie działań partii i opłacanie protestujących. Partia została zakazana przez Trybunał Konstytucyjny w 2023 r. za działania mające na celu destabilizację kraju, zaledwie kilka tygodni po nałożeniu sankcji przez UE na jej przywódcę z powodu jego powiązań z Moskwą.

Decyzja mołdawskiego sądu wyraźnie rozsierdziła Moskwę. Rzecznik Kremla zarzucił rządowi w Kiszyniowie „tłumienie opozycji i deptanie norm demokratycznych”. — To jest oczywiście przykład decyzji o podłożu politycznym. To przykład próby wywierania jawnej i de facto, nielegalnej presji na przeciwników politycznych w trakcie kampanii wyborczej — stwierdził Dmitrij Pieskow. Dodał również, iż „ludzie w Mołdawii są pozbawiani możliwości głosowania na tych, których preferują”.

Groźby Rosji wobec Mołdawii. „Mięso armatnie”

Moskwa przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi regularnie uderza w demokratyczny rząd Mołdawii oraz wysuwa groźby militarne, czego obywatele tego kraju boją się najbardziej. Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji przekonuje, że NATO szykuje Mołdawię do udziału w ewentualnym konflikcie militarnym z Rosją, a miejscowa ludność ma zostać wykorzystana jako „mięso armatnie”. Kremlowskie media twierdzą z kolei, iż ten kraj ma się stać „wysuniętym przyczółkiem na wschodniej flance”. Natomiast rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, oskarżyła państwa zachodnie o próbę przemiany Mołdawii w „drugą Ukrainę”.

Maria ZacharowaEVGENIA NOVOZHENINA / POOL / PAP

Pojawiają się także propagandowe głosy o rzekomym „planowaniu fałszerstwie wyborów” przez rząd w Kiszyniowie. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Siergiej Szojgu zarzucił Mołdawii, iż otwiera zbyt mało lokali wyborczych w Rosji. Jego zdaniem „istnieją wszelkie powody, by sądzić, iż obecne władze zamierzają skupić się tak jak w przeszłości, na prymitywnym i brutalnym fałszowaniu głosów diaspory”, która w 2024 r. miała najważniejszy wpływ na zwycięstwo Mai Sandu.

„Mołdawska Centralna Komisja Wyborcza ogłosiła, iż liczba lokali wyborczych w Rosji pozostanie bez zmian w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Jednak choćby takie działania władz mołdawskich nie gwarantują im zwycięstwa. Dlatego nie wyklucza się skrajnych opcji — od bezpośredniej manipulacji wynikami po destabilizację sytuacji zgodnie ze scenariuszem ukraińskiego Majdanu” — napisał były minister obrony Rosji, cytowany przez mołdawski portal NewsMaker.

MSZ Mołdawii oświadczyło, iż „tego typu wypowiedzi stanowią nową niedopuszczalną ingerencję w wewnętrzne sprawy ich kraju i są częścią kampanii dezinformacyjnej, której celem jest wpłynięcie na procesy wyborcze i zdyskredytowanie mołdawskiej diaspory za granicą”.

Maia Sandu: Rosja chce kontrolować Mołdawię

— Federacja Rosyjska chce kontrolować Mołdawię, począwszy od jesieni, i przygotowuje bezprecedensową ingerencję w wybory we wrześniu — powiedziała prezydentka Maia Sandu pod koniec lipca, po posiedzeniu rady bezpieczeństwa kraju, którego tematem były ingerencje w przebieg wyborów.

Władimir PutinMIKHAIL METZEL / SPUTNIK / KREMLIN POOL / PAP

Głównym celem Federacji Rosyjskiej jest wstawienie marionetkowego rządu i zrealizowanie „scenariusza gruzińskiego”. The Moscow Times podaje, iż Instytut Studiów i Analiz Konfliktów Rosji (ICAR) we współpracy z mołdawskimi partnerami z Watchdog MD przeprowadził dziewięć cotygodniowych sesji monitorujących próby przejęcia kontroli nad procesem wyborczym w Mołdawii i wywarcia wpływu na wewnętrzną dynamikę polityczną kraju przez rosyjską propagandę. Instytucje wykazały, iż Moskwa finansuje jednocześnie wiele projektów politycznych, aby zmaksymalizować swoje szanse na zapewnienie sobie prorosyjskiego parlamentu jesienią tego roku.

Zwycięstwo prokremlowskich ugrupowań mogłoby oznaczać również zrealizowanie planu Kremla, przed którym ostrzegał prodemokratyczny premier Mołdawii Dorin Recean. — Rosja planuje wysłać 10 tys. żołnierzy do Naddniestrza. w tej chwili w regionie stacjonuje ok. 1500 rosyjskich żołnierzy, głównie miejscowych. Zwiększenie kontyngentu mogłoby zagrozić Ukrainie, a także Rumunii, będącej członkiem NATO i Unii Europejskiej — mówił polityk w rozmowie z „Financial Times”. Recean podkreślił także, iż Rosja dąży do umocnienia kontroli nad Naddniestrzem, co stanowi poważne zagrożenie dla mołdawskiej demokracji. w tej chwili Kiszyniów nie zezwala na rotację rosyjskich żołnierzy w separatystycznym regionie. Po ewentualnej przegranej PAS może się to jednak zmienić.

Wśród akcji destabilizacyjnych Rosja stawia również na cyberataki. Rząd Mołdawii poinformował 11 sierpnia, iż doszło do „zorganizowanego ataku przez podmiot zagraniczny, skierowanego przeciwko cyberbezpieczeństwu infrastruktury państwowej”. Ponadto śledczy prowadzą wewnętrzne dochodzenie przeciwko kilku pracownikom, którzy są podejrzani o „współudział w próbach sabotażu i atakach na cyberinfrastrukturę”.

Reakcja Unii Europejskiej

Unia Europejska stara się wesprzeć Mołdawię w obronie przed zagranicznymi wpływami. 4 lipca w Kiszyniowie odbył się szczyt UE-Mołdawia, podczas którego ogłoszono finansowanie w wysokości 1,9 mld euro na lata 2025-2027 w ramach Planu Wzrostu. Ursula von der Leyen i Antonio Costa potwierdzili wówczas wsparcie Wspólnoty dla suwerenności Mołdawii w obliczu pełnoskalowej inwazji na sąsiednią Ukrainę, a także ciągłych zagrożeń hybrydowych na społeczeństwo i rząd.

Pod koniec sierpnia do Kiszyniowa mają udać się również prezydent Rumunii Nicusor Dan, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Friedrich Merz i premier Polski Donald Tusk. Mołdawski portal Newsmaker wskazał, iż politycy wezmą udział w obchodach Dnia Niepodległości 27 sierpnia, co jest traktowane jako silne wsparcie dla PAS przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi i pokazanie, iż Mołdawia ma szansę stać się silnym partnerem strategicznym dla państw unijnych.

Idź do oryginalnego materiału