Gabinet ministrów przedstawił oficjalną propozycję dotyczącą najniższego wynagrodzenia, które będzie obowiązywać polskich pracowników od początku przyszłego roku. Według projektu rozporządzenia skierowanego do konsultacji społecznych, minimalne wynagrodzenie za pracę wzrośnie do poziomu 4806 złotych brutto miesięcznie, co stanowi zwiększenie o 140 złotych w stosunku do w tej chwili obowiązującej kwoty. Jednocześnie minimalna stawka godzinowa dla osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych zostanie podniesiona do 31,40 złotych brutto.

Fot. Warszawa w Pigułce
Ta decyzja rządu kończy wielomiesięczne negocjacje i dyskusje w gronie partnerów społecznych, które niestety nie przyniosły oczekiwanego konsensusu. Rada Dialogu Społecznego, będąca głównym forum rozmów między przedstawicielami pracowników, pracodawców i administracji rządowej, nie zdołała wypracować wspólnego stanowiska w tak fundamentalnej kwestii jak wysokość najniższego wynagrodzenia. Ten brak porozumienia zmusza teraz rząd do jednostronnego określenia parametrów płacy minimalnej, co może rodzić napięcia społeczne i polityczne w nadchodzących miesiącach.
Przedstawiciele związków zawodowych wyrażali znacznie bardziej ambitne oczekiwania dotyczące wzrostu najniższego wynagrodzenia. Ich postulaty zakładały podniesienie płacy minimalnej do poziomu 5015 złotych brutto miesięcznie, co oznaczałoby wzrost o 349 złotych w stosunku do obecnego poziomu. Ta propozycja była motywowana argumentami dotyczącymi rosnących kosztów życia, inflacji oraz konieczności poprawy standardu życia najsłabiej zarabiających grup społecznych. Związkowcy podkreślali również, iż wyższe minimalne wynagrodzenie mogłoby przyczynić się do zmniejszenia nierówności dochodowych w polskim społeczeństwie.
Środowiska pracodawców stanowczo sprzeciwiały się tak znaczącemu wzrostowi najniższego wynagrodzenia, argumentując, iż może to negatywnie wpłynąć na konkurencyjność polskich przedsiębiorstw oraz prowadzić do ograniczenia zatrudnienia, szczególnie w sektorach o niskiej rentowności. Organizacje przedsiębiorców wskazywały na trudną sytuację ekonomiczną wielu firm, które wciąż borykają się z konsekwencjami inflacji, rosnących kosztów energii oraz niepewności na rynkach międzynarodowych. W ich ocenie drastyczne podwyżki płacy minimalnej mogłyby przyspieszyć procesy automatyzacji i przekładania produkcji do państw o niższych kosztach pracy.
Proces legislacyjny związany z ustaleniem ostatecznej wysokości płacy minimalnej na 2026 rok jeszcze się nie zakończył. Rząd ma czas do piętnastego września bieżącego roku na podjęcie finalnej decyzji w tej sprawie, co oznacza, iż przez najbliższe tygodnie będą trwały intensywne konsultacje społeczne. W tym okresie wszyscy zainteresowani, w tym organizacje pracodawców, związki zawodowe, stowarzyszenia branżowe oraz obywatele, mogą zgłaszać swoje uwagi i propozycje dotyczące przedstawionego projektu.
Obecnie obowiązująca płaca minimalna w wysokości 4666 złotych brutto została ustalona na początku tego roku i stanowi rezultat dwukrotnych podwyżek, które miały miejsce w 2024 roku. Te nadzwyczajne korekty były odpowiedzią na wyjątkowo wysoką inflację, która znacząco obniżyła realną wartość dochodów najniżej zarabiających pracowników. Pierwsza podwyżka została wprowadzona w styczniu, a druga w lipcu ubiegłego roku, co było precedensowym rozwiązaniem mającym na celu ochronę siły nabywczej najsłabszych ekonomicznie grup społecznych.
Równolegle z płacą minimalną wzrośnie również minimalna stawka godzinowa obowiązująca osoby pracujące na podstawie umów zlecenia oraz umów o świadczenie usług. w tej chwili wynosi ona 28,10 złotych brutto za godzinę, a od przyszłego roku ma zostać podniesiona do 31,40 złotych. Ta zmiana dotknie znaczną grupę pracowników, szczególnie młodych ludzi oraz osób wykonujących prace o charakterze tymczasowym lub sezonowym, którzy często są zatrudniani właśnie na tego typu umowach cywilnoprawnych.
Analiza porównawcza z innymi krajami Unii Europejskiej pokazuje, iż Polska zajmuje w tej chwili dziewiąte miejsce pod względem wysokości minimalnego wynagrodzenia. Nasze najniższe wynagrodzenie wynoszące około 1100 euro plasuje nas w środkowej części rankingu europejskiego, nieznacznie za Słowenią, gdzie płaca minimalna sięga 1278 euro, oraz Hiszpanią z kwotą 1381 euro. To pokazuje, iż mimo systematycznych podwyżek ostatnich lat, Polska wciąż ma przestrzeń do dalszego wzrostu w tym obszarze.
Niekwestionowanym liderem w Europie pozostaje Luksemburg, gdzie pracownicy otrzymujący najniższe wynagrodzenie mogą liczyć na 2638 euro miesięcznie, co w przeliczeniu na polską walutę daje astronomiczną kwotę 11237 złotych. Za Luksemburgiem plasują się Irlandia i Holandia z minimalnymi wynagrodzeniami wynoszącymi odpowiednio 2282 i 2193 euro. Magiczną barierę 2000 euro przekraczają jeszcze Niemcy z kwotą 2161 euro oraz Belgia, gdzie płaca minimalna wynosi 2070 euro miesięcznie.
Różnice te odzwierciedlają nie tylko poziom rozwoju ekonomicznego poszczególnych krajów, ale także odmienne filozofie polityki społecznej i rynku pracy. Kraje o wyższych płacach minimalnych często charakteryzują się również wyższymi kosztami życia, bardziej rozbudowanymi systemami zabezpieczenia społecznego oraz inną strukturą gospodarczą, w której dominują branże o wysokiej wartości dodanej.
Debata wokół płacy minimalnej w Polsce odbiera się na tle szerszych dylematów dotyczących kierunku rozwoju gospodarczego kraju. Z jednej strony podwyżki najniższego wynagrodzenia są postrzegane jako narzędzie walki z ubóstwem pracującym i sposób na zwiększenie popytu konsumpcyjnego, który może stymulować wzrost gospodarczy. Z drugiej strony zbyt agresywne podwyżki mogą prowadzić do wzrostu bezrobocia, szczególnie wśród pracowników o niskich kwalifikacjach, oraz zmniejszenia konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych.
Ekonomiści są podzieleni co do optymalnego tempa wzrostu płacy minimalnej. Część z nich opowiada się za stopniowymi, przewidywalnymi podwyżkami, które pozwalają firmom na adaptację i planowanie długoterminowe. Inni z kolei argumentują, iż w warunkach wysokiej inflacji i rosnących kosztów życia konieczne są bardziej zdecydowane działania mające na celu ochronę realnych dochodów najniżej zarabiających pracowników.
Wpływ planowanej podwyżki płacy minimalnej odczuje nie tylko kilka milionów Polaków bezpośrednio otrzymujących najniższe wynagrodzenie, ale także szerszy rynek pracy. Wzrost najniższego wynagrodzenia często prowadzi do efektu transmisji, gdzie pracodawcy podwyższają również wynagrodzenia pracownikom zarabiającym nieco powyżej minimum, aby utrzymać odpowiednie relacje płacowe w organizacji. Ten mechanizm może przyczynić się do ogólnego wzrostu wynagrodzeń w gospodarce, ale równocześnie może generować presję inflacyjną.
Sektor małych i średnich przedsiębiorstw, który stanowi kręgosłup polskiej gospodarki, będzie szczególnie narażony na skutki podwyżki płacy minimalnej. Firmy te często działają na niewielkich marżach i mają ograniczone możliwości absorpcji dodatkowych kosztów pracy. W rezultacie niektóre z nich mogą być zmuszone do ograniczenia zatrudnienia, przesunięcia części kosztów na konsumentów w postaci wyższych cen, lub poszukiwania oszczędności w innych obszarach działalności.
Z perspektywy budżetu państwa wzrost płacy minimalnej oznacza również zwiększone wpływy z podatków dochodowych oraz składek na ubezpieczenia społeczne. Wyższe wynagrodzenia przekładają się na większe dochody podatkowe, co może częściowo zrekompensować dodatkowe wydatki związane z wyższymi kosztami pracy w sektorze publicznym. Równocześnie jednak rząd musi być przygotowany na potencjalnie wyższe wydatki na świadczenia społeczne, jeżeli podwyżka płacy minimalnej przyczyni się do wzrostu bezrobocia.
Ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie wysokości płacy minimalnej na 2026 rok będzie ważnym sygnałem dotyczącym priorytetów polityki gospodarczej rządu. Decyzja ta będzie miała długotrwałe konsekwencje dla rozwoju rynku pracy, konkurencyjności gospodarki oraz sytuacji społecznej milionów polskich pracowników. Najbliższe tygodnie pokażą, czy intensywne konsultacje społeczne doprowadzą do modyfikacji rządowej propozycji, czy też ministerstwo pracy utrzyma swoje pierwotne stanowisko dotyczące 140-złotowej podwyżki najniższego wynagrodzenia.