Rząd szykuje utrudnienia dla cudzoziemców ! Zamiast 3 lat aż 10

4 godzin temu

Polski paszport luksusem! Rząd wprowadza rewolucję – 10 lat czekania, wyższe opłaty i zamknięcie drzwi dla szybkiego obywatelstwa. To już nie tylko zmiana przepisów – to kompletny zwrot w polskiej polityce migracyjnej. Rząd zapowiada zaostrzenie zasad przyznawania obywatelstwa, które uderzy w tysiące cudzoziemców planujących długoterminowe życie nad Wisłą.

Zamiast 3 lat pobytu – choćby dekada oczekiwania, gigantyczne podwyżki opłat i wyśrubowane wymagania integracyjne. Polski paszport staje się dobrem elitarnym, a nie dostępnym standardem.

10 lat zamiast 3 – historyczna zmiana kursu

Jeszcze do niedawna Polska wyróżniała się na tle Unii Europejskiej relatywnie liberalnymi przepisami – obywatelstwo można było uzyskać już po trzech latach legalnego pobytu. Nowe regulacje mają ten czas ponad trzykrotnie wydłużyć – do 10 lat. To ruch, który wpisuje Polskę w bardziej restrykcyjną politykę imigracyjną, jaką stosują m.in. Niemcy, Włochy czy Hiszpania.

Drożej i trudniej – opłaty w górę, biurokracja jeszcze cięższa

To nie tylko dłuższy czas oczekiwania. Rząd planuje drastyczne podwyżki opłat:

  • Wniosek o uznanie lub nadanie obywatelstwa: 1669 zł (dotąd 219 zł),
  • Potwierdzenie obywatelstwa: 277 zł (zamiast 58 zł).

To może oznaczać realne bariery finansowe dla migrantów, którzy i tak już mierzą się z wysokimi kosztami legalizacji pobytu, tłumaczeń dokumentów czy kursów językowych.

Uznanie i nadanie – dwa tryby, ten sam cel: selekcja

Nowe przepisy przewidują dwa formalne sposoby uzyskania obywatelstwa:

  • Uznanie przez wojewodę: dopiero po 10 latach legalnego, nieprzerwanego pobytu, udokumentowanych dochodach, znajomości języka i braku zaległości wobec ZUS lub US.
  • Nadanie przez prezydenta RP: procedura uznaniowa, formalnie bez wymagań, ale rząd już zapowiada, iż może poddać ten tryb „politycznym konsultacjom” z nowym prezydentem.

Rząd odpowiada na lawinę wniosków – głównie od Ukraińców i Białorusinów

Według danych MSWiA, w ostatnich latach liczba wniosków o polskie obywatelstwo bije rekordy, a najwięcej napływa z Ukrainy i Białorusi. Wiceminister Paweł Duszczyk mówi wprost:

„Polska stała się krajem imigranckim. Potrzebujemy nowych, twardszych standardów”.

W ślad za tym głosem idzie retoryka polityczna – presja na selekcję, asymilację i kontrolę. PiS żąda całkowitego uszczelnienia systemu i deportacji nielegalnych migrantów. Rządzący podkreślają, iż obywatelstwo nie może być „automatyczną nagrodą” za legalny pobyt.

Repatriacja też pod lupą – więcej środków, więcej wymagań

Nowe przepisy mają objąć również system repatriacji. Choć budżet na sprowadzanie Polaków ze Wschodu ma wzrosnąć, równolegle zapowiedziano wzrost opłat, obowiązek dłuższego pobytu w kraju i dokładniejszą weryfikację wnioskodawców. Rząd chce zadbać o to, by repatriacja była „realna i skuteczna”, a nie symbolicznym ruchem na papierze.

Polska zamyka drzwi przed łatwym obywatelstwem. Rząd szykuje gruntowną reformę, która może wykluczyć z systemu dziesiątki tysięcy migrantów – zwłaszcza tych, którzy nie mają środków, czasu i możliwości, by spełnić wyśrubowane wymagania. Polski paszport staje się luksusem, do którego trzeba będzie cierpliwie czekać, drogo zapłacić i udowodnić pełną integrację. To początek nowej epoki w polityce migracyjnej – i ostry sygnał: Polska stawia na selekcję, nie masowość.

Źródło: businessinsider.com.pl/warszawawpigulce.pl

Idź do oryginalnego materiału