Nowe regulacje miałyby objąć jarząbka, krzyżówkę, cyraneczkę, głowienkę, czernicę, słonkę i łyskę. Choć resort już wcześniej zapowiadał trwałe usunięcie tych ptaków z listy gatunków łownych, w tej chwili proponuje czasowe moratorium. Jak wyjaśnił Dorożała, taka forma regulacji nie wymaga zmiany aktów prawnych i pozwala na elastyczne podejście do dalszych decyzji.
Okres ochronny i badania populacji
Wiceszef resortu klimatu zapowiedział, iż moratorium mogłoby obowiązywać przez okres od pięciu do dziesięciu lat. W tym czasie prowadzone byłyby badania, które pozwolą ocenić kondycję populacji objętych ochroną gatunków. Według wiceministra, sześć z siedmiu tych gatunków wykazuje wyraźne trendy spadkowe.
– Proponujemy, by umówić się na jakiś czas, kiedy przestaniemy do tych ptaków strzelać – powiedział Dorożała. – Przeprowadzimy wówczas badania, faktycznie sprawdzimy, co dzieje się z ich populacją – dodał.
Odpowiedź na głosy innych resortów i opinii społecznej
Wiceminister podkreślił, iż propozycja ma charakter kompromisowy i jest reakcją na uwagi m.in. ze strony Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ma też służyć uniknięciu zmian w aż czterech rozporządzeniach. Jak zapowiedział, szczegóły nowego rozwiązania zostaną przedstawione „w najbliższych kilku tygodniach”.
Ministerstwo powołuje się również na badania opinii społecznej, z których wynika, iż 64 proc. badanych opowiada się za całkowitym zakazem polowań na ptaki, a blisko 97 proc. domaga się ograniczeń w stosunku do gatunków zagrożonych.
Z planami resortu nie zgadzają się jednak przedstawiciele środowisk łowieckich. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek przekonywał, iż polowania nie stanowią zagrożenia dla ptaków, w przeciwieństwie do innych czynników.
– Polowania z całą pewnością nie doprowadzają w dzisiejszym świecie do wyginięcia gatunków ptaków łownych, w przeciwieństwie do kotów domowych, które zabijają ich 140 mln rocznie – mówił Możdżonek. Jego zdaniem propozycja resortu to uległość wobec presji środowisk aktywistycznych.
