Podpisanie umowy handlowej Unii Europejskiej z Mercosurem odłożone do stycznia. Poinformowała o tym europejskich przywódców na szczycie w Brukseli szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Na opóźnienie nalegała premier Włoch Giorgia Meloni razem z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. A to oznacza, iż przewodnicząca Komisji nie poleci w sobotę na szczyt Mercosuru do Brazylii, by ogłosić sukces, choć bardzo jej na tym zależało.
Szansa czy zagrożenie?
Jeśli chodzi o mazowieckich producentów żywności, jedni liczą na zysk, drudzy mówią o zagrożeniach związanych z potencjalnym podpisaniem umowy UE-Mercosur.
Na szybką ratyfikację umowy UE-Mercosur liczy m.in. Michał Hermanowicz, producent jabłek z Grójca.
– Oczywiście szukamy już, szczególnie w Brazylii, nowych klientów i kanałów zbytu naszych owoców. To jest, myślę, dla nas szansa. Zresztą do tej pory kraje europejskie, Hiszpania, Portugalia, wysyłały tam owoce. My nie mogliśmy, bo nie było umów dwustronnych. W tej chwili będziemy mieli taką możliwość. Także tak, dla nas to jest szansa – wyjaśnia Hermanowicz.
O zagrożeniach związanych z umową UE–Mercosur mówią z kolei producenci wołowiny. Polska, głównie Mazowsze, jest jednym z największych eksporterów wołowiny w Europie.
Jak zaznacza prezes Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny Jacek Zarzecki, na UE-Mercosur „stracą i producenci, i konsumenci”.
– Ale tu nie chodzi tylko o konkurencję, chodzi przede wszystkim o dobro konsumenta i bezpieczeństwo żywności. Przepisy, które muszą spełniać polscy i europejscy rolnicy. W krajach Mercosur hodowcy i producenci wołowiny nie muszą spełniać restrykcyjnych wymagań w zakresie produkcji i bezpieczeństwa żywności czy choćby dobrostanu zwierząt – wyjaśnia Zarzecki.
Mercosur to analogiczna do Unii Europejskiej międzynarodowa unia celna i handlowa państw Ameryki Łacińskiej. Jej obecnymi członkami są Brazylia, Argentyna, Boliwia, Paragwaj i Urugwaj.

3 godzin temu














