"Głód w Gazie: Łatwiej jest zostać zabitym przez nalot niż patrzeć, jak twoje dzieci umierają z głodu"

grazynarebeca.blogspot.com 4 godzin temu


Każdy poranek, który świta nad Strefą Gazy, nie przynosi nic poza większym głodem, kolejnym załamaniem i pogłębiającym się poczuciem rozpaczy.

(Artykuł Ahmeda Aziza przedrukowany z MiddleEastEye.net)

Przez ponad trzy miesiące ponad dwa miliony ludzi zmagało się z bezprecedensową katastrofą - prawdziwym głodem w każdym znaczeniu tego słowa - pośród bezlitosnej wojny, nieubłaganego oblężenia i niewybaczalnego międzynarodowego milczenia.

Głód w Strefie Gazy stał się codziennością. Nie jest to już tylko uczucie niedostatku; Przejawia się to w widoku ludzi padających na ulicach z czystego wyczerpania.

Dzieci, kobiety, osoby starsze - nikogo nie oszczędza. Na własne oczy byliśmy świadkami ciał osuwających się na chodniku i ofiar śmiertelnych poza ruinami piekarni lub w punktach dystrybucji pomocy, które nigdy nie przyniosły rezultatu.

Cena kilograma mąki przekroczyła 30 dolarów, podczas gdy kilogram cukru kosztuje w tej chwili ponad 130 dolarów. Większość produktów spożywczych jest albo całkowicie niedostępna, albo tak rzadka, iż wydaje się wyimaginowana.

Tragedia tkwi nie tylko w cenach, ale także w braku podstawowych dóbr. Ludzie nie tylko odmawiają zakupu; Nie ma już nic do kupienia.

Nie ma oleju, nie ma ryżu, nie ma chleba - nie ma choćby puszki tuńczyka. To, co pojawia się od czasu do czasu, może być garścią czerwonej papryki lub butelką płynu do mycia naczyń - ponura ironia w obliczu głodu.

Głód w Gazie przejawia się w widoku ludzi padających na ulicach z czystego wyczerpania

Obszary uznane za "bezpieczne", takie jak północne Rafah czy dystrykt Qataneh, zamieniły się w strefy śmierci. Na celowniku znajdują się głodujący cywile, którzy udają się do tych miejsc w poszukiwaniu pomocy.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych, siły izraelskie zabiły ponad 1000 Palestyńczyków od końca maja, kiedy próbowali uzyskać dostęp do pomocy żywnościowej. Każdego dnia giną dziesiątki osób.

Jak ostrzegł były szef ONZ ds. pomocy humanitarnej Martin Griffiths, ten rozmyślny głód stanowi "najgorszą zbrodnię XXI wieku".

Być może najbardziej rozdzierającym serce obrazem był obraz kilkumiesięcznego niemowlęcia Yahya al-Najjar, które zmarło z powodu ciężkiego niedożywienia. Jego maleńkie ciało zostało zredukowane do kości pokrytych przezroczystą skórą – był to druzgocący widok, rozgrywający się na oczach całego świata, w sercu Palestyny.

Nieznośny głód

Nie mówimy już o głodzie w sposób abstrakcyjny.

Teraz dzieci codziennie wołają: "Chcemy chleba!". "Chcemy jeść!" Ale nikt ich nie karmi. Moi młodzi kuzyni, zaledwie pięcioletni, budzą się o świcie i błagają ojca, by przyniósł im bochenek chleba, ale go na niego nie stać. Pojedynczy bochenek chleba stał się luksusem.

Niektórzy ojcowie zaczęli uciekać ze swoich namiotów, nie mogąc znieść rozczarowania w oczach swoich dzieci.

Widziałam matkę, która modliła się o śmierć swoich dzieci tylko dlatego, iż nie mogła ich już nakarmić. Niektóre matki siedzą przy wejściach do swoich namiotów, ze łzami w oczach, szepcząc urywane modlitwy: "O Boże, proszę, zabierz je... ulżyć im w tym cierpieniu".

Na ulicach ludzie nie mogą już chodzić. Wleczą swoje ciała. Osłabienie jest tak skrajne, iż nogi nie są już w stanie ich utrzymać. Twarze są puste, odarte z życia. Dzieci są szkieletowe. Mężczyźni, i wychudzeni, ciągną swoje kości w ciężkim milczeniu.

Na własne oczy widziałem, jak starszy mężczyzna, w wieku ponad 70 lat, prosił młodego mężczyznę, który jadł kawałek chleba, aby się nim z nim podzielił. Czy głód doprowadził nas do punktu, w którym nasi starsi muszą błagać o coś do jedzenia?

Ci z nas, którzy są w związku małżeńskim, nie są już w stanie zapewnić pożywienia swoim żonom. Od miesięcy nie dopuszczam do siebie myśli o posiadaniu dziecka, nie z wyboru, ale dlatego, iż to ludobójstwo sprawiło, iż nie potrafię sobie wyobrazić dla nich przyszłości.

Każdego ranka moja żona: "Co mamy jeść?" A ja odpowiadam, przełykając wstyd, iż nie jestem w stanie ochronić osoby, którą kocham: "Dzisiaj poszczę".

Pościmy z rozpaczy, a nie z pobożności. Pijemy wodę - jeżeli jest - i oszukujemy samych siebie nadzieją, choćby po to, by przetrwać dzień.

Wymyślone posiłki

Nasze codzienne posiłki są wymyślane z niczego: soczewica zmieszana z makaronem, ryż gotowany na ogniu z drewna lub zupa z przegotowanej wody. Jemy, a godzinę później znów czujemy głód. Śpimy, żeby uciec od głodu, ale on budzi się razem z nami.

Na ulicy, w palącym lipcowym słońcu, dziecko z tęsknotą wpatruje się w sprzedawcę lodowatej wody. Filiżanka kosztuje pół dolara, ale nikogo na nią nie stać.

Nie ma prądu, nie ma wentylatora, nie ma cienia - tylko pragnienie gęste w powietrzu.

Ktoś przechodzi obok jedząc kanapkę, a pięcioro lub dziesięcioro dzieci, być może choćby starszych mężczyzn, zbiera się wokół, prosząc o kęs.

To nie chciwość ich napędza, ale czysta desperacja - ponieważ są ludźmi, a głód zabrał wszystko inne.

Rynki, na których jeszcze istnieją, są puste.

Szpital Nassera, ostatnia ocalała linia życia w południowej Strefie Gazy, stał się punktem zbornym dla tych, którzy walczą o przetrwanie.

Nie ma lekarstw ani jedzenia - tylko krzyki matek, łzy pacjentów i tych, którzy są na skraju głodu lub śmierci.

Cicha masakra

Śmierć nie przeraża już nikogo w Gazie.

Dla wielu stało się to marzeniem.

Być zabitym przez odłamki lub atak powietrzny jest łatwiejszy niż umrzeć, patrząc na swoje dzieci wijące się w agonii z głodu lub żonę, która nie jest w stanie choćby ustać na nogach.

Śmierć nie jest już końcem; To jest wyzwolenie.

Świat widzi i słyszy, ale nic nie robi, tak jakby nasze życie nie było warte życia

To, co dzieje się dziś w Strefie Gazy, nie jest klęską żywiołową.

Jest to rozmyślny głód – masakra dokonana w milczeniu, podczas gdy ludzie umierają niepostrzeżenie.

Ludność jest głodzona – powoli, okrutnie, zgodnie z planem.

Równolegle niszczona jest infrastruktura. Bombardowane są szpitale.

Cywile są zabijani, tłocząc się wokół ciężarówek z pomocą humanitarną wypełnionych mąką, a świat patrzy na to zza parawanów, niewzruszony żadnym poczuciem człowieczeństwa.

To jest teraz Gaza: miasto nietknięte światłem, zamieszkałe przez ludzi czekających na koniec. Nie proszą o cuda, tylko o chleb, lekarstwo i godność.

Świat widzi i słyszy, ale nic nie robi, tak jakby nasze życie nie było warte życia.

Nie piszemy po to, by płakać, ale po to, by relacjonować prawdę taką, jaka jest:

Gaza dusi się z głodu, tonie w ciemnościach i jest unicestwiana na oczach całego świata.

Poglądy wyrażone w tym artykule należą do autora i niekoniecznie odzwierciedlają politykę redakcyjną Middle East Eye.

Czytaj więcej na: MiddleEastEye.net


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.naturalnews.com/

Idź do oryginalnego materiału