Utrzymuje się zawieszenie broni pomiędzy Iranem i Izraelem. Po 12-dniowym konflikcie oba państwa ogłosiły we wtorek (24.06) zwycięstwo.
– Największym wygranym tego konfliktu jest Donald Trump – uważa prof. Maciej Münnich z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Udało mu się z jednej strony bezkarnie zaatakować Iran, ale z drugiej strony potrafił, w odróżnieniu od prezydenta Bidena, zdyscyplinować Izrael. I mimo np. wczorajszej próby zerwania rozejmu (ponoć Iran miał wystrzelić dwie bądź jedną rakietę, ale Izrael wysłał formację samolotów nad Iran), wystarczył jeden tweet prezydenta Trumpa, aby samoloty zawróciły bez bombardowania. Bez wątpienia Stany Zjednoczone pokazują się jako to państwo, które w dalszym ciągu rozdaje karty na Bliskim Wschodzie.
Oficjalnie głównym powodem tej wojny był irański program atomowy i potencjalne użycie tej broni przez Iran. We wtorek (24.06) po zakończonej wymianie ognia irański przywódca ogłosił, iż Teheran nie dąży do posiadania broni jądrowej.
– Europa w tym konflikcie nie odegrała żadnej roli – uważa prof. Maciej Münnich z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Jesteśmy pionkiem na tej szachownicy, a nie tym, który te pionki przesuwa. Nie mówię tutaj o Polsce, tylko o Unii Europejskiej jako całości. Pomimo buńczucznych zapowiedzi różnych polityków, w praktyce Europa nic nie znaczyła w tym konflikcie. I nie znaczy w dalszym ciągu.
Wieczorem we wtorek (25.06) przywódcy Iranu i Izraela zapowiedzieli, iż rozejm będzie trwać dopóty, dopóki nie naruszy go druga strona. Konflikt rozpoczął się 13 czerwca. Wtedy Izrael przeprowadził skoordynowane lotnicze ataki na irańskie obiekty nuklearne oraz wojskowe.
Według oficjalnych danych w wymianie ognia pomiędzy państwami w Iranie zginęło ponad 400 osób, w tym wielu dowódców wojskowych i naukowców. Natomiast po stronie izraelskiej zginęło kilkadziesiąt osób.
InYa / opr. AKos
Fot. PAP/EPA/FREEK VAN DEN BERGH