Co drugi Polak boi się wojny, alarmujące wyniki sondażu wśród naszych rodaków. Na dodatek trend wskazuje na rosnący lęk przed konfliktem. Ponad 43 procent Polaków obawia się wybuchu wojny światowej w ciągu najbliższych miesięcy.

Fot. Warszawa w Pigułce / Shutterstock
Tak wynika z najnowszego badania IBRiS przeprowadzonego na zlecenie portalu Onet. To jeden z najwyższych wyników, jakie odnotowano od początku wojny w Ukrainie.
Obawy nie rozkładają się równomiernie. Znacznie częściej niepokój wyrażają kobiety – aż połowa z nich deklaruje realny lęk przed wojną. Wśród mężczyzn odsetek ten sięga 36 proc. To wyraźna różnica, która może wskazywać na odmienne postrzeganie ryzyka, a także inne źródła informacji i wrażliwości społecznej.
Co napędza strach?
Niepokój Polaków nie pojawił się w próżni. Napięta sytuacja geopolityczna, trwający konflikt na wschodzie, niestabilność polityczna w Europie i coraz częstsze doniesienia o potencjalnych scenariuszach eskalacji — wszystko to buduje atmosferę niepewności.
Obawy podsycają też komunikaty o modernizacji armii, mobilizacji rezerwistów i wzmacnianiu granic. W mediach społecznościowych roi się od analiz, komentarzy i prognoz, które często przedstawiają czarne scenariusze. Jedni ostrzegają przed realnym zagrożeniem, inni oskarżają polityków o wzniecanie paniki.
Granica między ostrożnością a paniką
Eksperci zauważają, iż narastające emocje mogą stać się niebezpiecznym zjawiskiem społecznym. Lęk o przyszłość sprzyja radykalizacji poglądów, zwiększa podatność na manipulacje i może wpływać na decyzje wyborcze. Coraz częściej pojawiają się głosy, iż politycy wykorzystują atmosferę zagrożenia do wzmacniania własnej pozycji.
Z drugiej strony – ignorowanie obaw obywateli byłoby równie nieodpowiedzialne. Realne zagrożenia istnieją, a poczucie niepewności towarzyszy wielu krajom Europy. Równowaga między przygotowaniem a paniką staje się kluczowym wyzwaniem dla państwowych instytucji i mediów.
Społeczeństwo pod presją
Z sondażu wyłania się obraz społeczeństwa pod presją. Ludzie nie tylko boją się o własne bezpieczeństwo, ale także o przyszłość dzieci, stabilność gospodarki i przyszłość kraju. Wzrost napięć międzynarodowych odbija się bezpośrednio na codziennym życiu – od decyzji zakupowych po plany emigracyjne.
W nadchodzących miesiącach ten temat będzie jednym z dominujących w przestrzeni publicznej. Rząd, opozycja, media i obywatele – wszyscy będą musieli zmierzyć się z pytaniem, jak mówić o bezpieczeństwie, nie pogłębiając jednocześnie atmosfery strachu.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl