- Wstydzę się za mój kraj. To jest okropna porażka Trumpa jako prezydenta tak dużego państwa (...) On pozycjonuje się jako mistrz porozumień, a jednak zawalił - ocenił republikanin Boris Pincus na antenie Polsat News. Jego zdaniem prezydent USA "nie jest wart Stanów Zjednoczonych" i "zdradził naród ukraiński".
"Wstydzę się za mój kraj". Republikanin krytykuje postawę Donalda Trumpa
Boris Pincus, szef Republikańskiego Klubu im. Ronalda Reagana w Nowym Jorku, na antenie Polsat News skomentował rezultat negocjacji Donalda Trumpa i Władimira Putina. Prezydenci spotkali się w piątek w Anchorage na Alasce, a ich rozmowy trwały niecałe trzy godziny.
Zdaniem Pincusa, porażka Trumpa w tym wydarzeniu jest ewidentna. - Dlatego iż Trump obiecał nam, iż o ile w pierwszych pięciu minutach usłyszy, iż Putin nie chce wstrzymać ognia, to Trump przerwie spotkanie, zadzwoni do przywódców europejskich i powie, iż porozumienia nie ma i iż on dołącza do działań państw UE. Ale to się nie odbyło - wyjaśnił republikanin.
Dodał, iż choć w USA nie ma dwupartyjnej zgodności w tej sprawie, to jednak według ostatnich badań ponad 60 proc. Amerykanów popiera pomoc Ukrainie. - Trump zachował się wbrew woli narodu - skomentował, dodając, iż amerykański lider rzucił wyzwanie Europie, przenosząc na nią odpowiedzialność za rozwiązanie konfliktu.
Spotkanie Trump-Putin. "Prezydent USA zdradził Ukraińców"
- Cała nadzieja jest w reakcji naszego narodu - przekonywał Pincus. - Trump nie jest wart Stanów Zjednoczonych. Dzisiaj zdradził naród Ukraiński, który broni wartości takich, jakie przyświecają Amerykanom.
Ponadto szef republikańskiego klubu uważa, iż Donald Trump popełnił przestępstwo, włączając się w negocjacje "między dobrem a złem".
- Od czasu, kiedy przyjął rolę negocjatora między dobrem a złem, już popełnił przestępstwo, dlatego iż ja, będąc emigrantem, jestem od 35 lat w tym kraju - wyjechałem z byłego ZSRR - i my, miliony emigrantów, wybraliśmy ten kraj z powodu wartości amerykańskich. Chodzi o wolność, niepodległość, demokrację (...). I dzisiaj, kiedy wielki ukraiński naród już 3,5 roku nie poddaje się, broni Europy i nas, prezydent USA nie docenił tego i nie zrozumiał - powiedział. W późniejszej części rozmowy dodał, iż Trump zdeptał wspomniane wartości.
ZOBACZ: Trump zwraca się do Zełenskiego. "Rosja to bardzo wielka potęga, a oni nie"
Jak relacjonował amerykański polityk, "wszyscy, z którymi rozmawiał, są zszokowani". - To osobowość dość wątpliwa. I mam nadzieję, iż znajdą się struktury, które zajmą się tym, kim on jest i skąd się wziął - oświadczył republikanin.
- Rozumiem stan przywódców UE, bardzo dobrze ich rozumiem. Wielka szkoda, bo dzisiaj Ukraina może polegać tylko na Europie - dodał.
Spotkanie Trump-Putin. Wcześniej był jastrzębiem, teraz jest gołębiem
Pinkus, dopytywany o to, czy nie docenia decyzji prezydenta USA dotyczącej przekazania broni Ukrainie, wyjaśnił, iż to nie wystarczy. - Trump zgodził się, żeby Pentagon zawarł dwie umowy z naszymi korporacjami wojskowymi w zakresie produkcji rakiet obrony powietrznej (...). To prawda, to jest zasługa Trumpa. (…) Jednak problem jest taki, iż w tej chwili Ukraina potrzebuje nie tylko tej broni i nie tylko w takiej ilości. Teraz jest bardzo mała ilość tej broni, a powinna być jej rzeka, tym bardziej iż Europa chce zapłacić - tłumaczył.
Polityk dodał przy tym, iż Trump zawodzi nie tylko pod względem wspierania Ukrainy, ale i utrzymywania odpowiednich relacji z innymi krajami. - Główny tlen Putina to Chiny, a Trump ponosi porażkę w relacjach z Chinami - powiedział.
Pytany zaś o to, czy jego zdaniem amerykański przywódca powinien otrzymać nagrodę Nobla, wyraził przekonanie, iż Amerykanom na tym nie zależy. - My, Amerykanie, którzy płacimy podatki, nie myślimy o nagrodzie Nobla. To nie ma dla nas takiego znaczenia - mówił ekspert.
Przekonywał też, iż Trump w pierwszej kadencji był zupełnie inny niż teraz i iż w tej chwili nie budzi sympatii. - W pierwszej kadencji był inny. (...) Skrócił rosyjską ambasadę, zamknął dwa konsulaty, wyrzucił ponad 60 dyplomatów, był przeciwny Nord Stream. On był jastrzębiem i za tym głosowaliśmy. Jednak w drugiej kadencji Trump stał się gołębiem - mówił.
ZOBACZ: Putin dostał list od Melanii Trump. Prezydent USA wręczył mu go osobiście
Kończąc rozmowę, szef republikańskiego klubu skomentował postawę Trumpa który regularnie podkreśla, iż wojna w Ukrainie to nie jego problem, i gdyby był prezydentem w czasie jej wybuchu, do wojny wcale by nie doszło. - Trump mówi, iż to nie jego wojna. Ale idiota. Jak to nie twoja wojna? To twoja wojna - powiedział Pincus z frustracją.
- Gdzie jest twoja obietnica? - napomknął, przypominając, iż prezydent USA deklarował natychmiastowe przerwanie rozmów, jeżeli nie doprowadzą do zawieszenia broni. - Nic takiego, trzy godziny rozmawiał z nim, a wynik to zero - dodał.
Spotkanie na Alasce. "Putin postarał się dosłodzić Trumpowi"
Na antenie Polsat News wypowiadał się również ukraiński politolog Nedim Useinow z think tanku German Marshall Fund of the US. Ocenił, że, o ile Putin finalnie zgodzi się zrezygnować z roszczeń do anektowanych terenów Ukrainy, na pewno nie odda Krymu.
- Obawiam się, iż o ile dojdzie do tego porozumienia, którego początkiem mogłoby być dzisiejsze spotkanie, raczej na stole negocjacyjnym nie leżałby powrót Krymu do Ukrainy - mówił.
Wyraził także pogląd, iż rozmowy na Alasce były w interesie Putina, który stara się uchronić rosyjską gospodarkę przed upadkiem. - Wie, jak dosłodzić prezydentowi Trumpowi. Kilkoma ładnymi komplementami spróbował połechtać jego ego i chyba mu się to udało, sądząc po reakcji prezydenta USA. Chociaż każdy z nich grał, więc trudno ocenić, jaka była prawdziwa reakcja na te komplementy - czy były dla niego np. zbyt oczywiste i czytelne - dodał.
ZOBACZ: Koniec rozmów Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. "Poczyniliśmy krok naprzód"
- Putin grał na czas, próbując przekonać Trumpa: Ja też jestem zakładnikiem tej sytuacji, doszło do wojny. Być może nie poszła po naszej myśli, bo myśmy chcieli to w trzy dni zakończyć. Ale stało się, jak stało, teraz nie mogę się z tego wycofać - powiedział Useinow.
Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina w Anchorage na Alasce zakończyło się po niespełna trzech godzinach. Planowany wcześniej wspólny lunch delegacji obu państw został odwołany. Po konferencji prasowej obaj prezydenci wrócili wsiedli na pokłady swoich samolotów.
