W pułapce obsesyjnej rusofobii

myslpolska.info 5 godzin temu

Polska polityka wschodnia, czy szerzej, polska polityka zagraniczna – stała się zakładnikiem obsesyjnej rusofobii. Obie czołowe siły polityczne w Polsce, PO i PiS, prześcigają się w radykalnych, nieprzemyślanych, głupich i dziecinnych deklaracjach i jednocześnie oskarżają się nawzajem o sprzyjanie Rosji.

Ta paranoja nie tylko nie słabnie, ale wręcz się nasila. PO jest rusofobiczna po „europejsku” a PiS po… no właśnie, bo już nie po „amerykańsku”. Rusofobia PiS-u zawisła w próżni geopolitycznej, bo zwyczajnie nie ma nią odbiorcy po stronie tak głośno reklamowanego przez tę partię głównego sojusznika, czyli w Stanach Zjednoczonych.

Brak Karola Nawrockiego na spotkaniu przywódców Europy i Ukrainy u Donalda Trumpa tłumaczono różnie, ale tylko nieliczni wskazali na być może najważniejszy problem. O dziwo, jednym z nich jest b. minister spraw zagranicznych w rządzie PiS-u Jacek Czaputowicz, znany do tej pory jako bezkrytyczny admirator Ukrainy. W jednej z licznych ostatnio wypowiedzi uznał on, iż „Polska niepotrzebnie prowadzi politykę ostrej konfrontacji wobec Moskwy, co przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. W Unii Europejskiej jesteśmy postrzegani jako kraj nieprzyjazny, lider antyrosyjskości”. Mniej więcej takie same wnioski sformułował prof. Włodzimierz Batóg. Komentując brak przedstawicieli Polski na szczycie w Waszyngtonie stwierdził on, iż „nasz kraj jest zbyt antyrosyjski i w polityce zagranicznej niedoświadczony, dlatego zabrakło strony polskiej podczas rozmów”. Według niego – o braku strony polskiej w Waszyngtonie zaważyły wcześniejsze rozmowy Donalda Trumpa z Karolem Nawrockim, który pokazał, iż jest bardzo antyrosyjski, i iż jest zwolennikiem mocnego traktowania Rosji. Jak stwierdził profesor – „Amerykanie chcą tę wojnę zakończyć, dlatego radykałowie, którzy chcą jej kontynuacji, nie będą tam mile widziani”.

Jestem przekonany, iż oba te głosy pozostaną bez echa. PiS, a co za tym idzie także prezydent Karol Nawrocki – nie są w stanie przekroczyć bariery, którą sami przez lata budowali. Są w niewoli własnych fobii, ale także są zakładnikami walki politycznej, jaką prowadzą z obozem Donalda Tuska. Każda próba zmiany lub korekty polityki polskiej wobec Rosji spotka się ze wściekłym atakiem drugiej strony. Inna sprawa, iż PiS choćby gdyby nie miało nad sobą bata machiny propagandowej obozu rządowego – nie jest w stanie zdobyć się na realistyczną ocenę sytuacji. Z jednej strony hamulcem, i to skutecznym, jest antyrosyjski obłęd prezesa PiS, a z drugiej przekonanie ich własnego elektoratu, iż „Ruski” to wróg, a z wrogiem się nie rozmawia. Zdumiewa mimo to, iż zamiast zachować jaką taką powściągliwość w tej kwestii, Prezydent i jego rzecznik posługują się knajacką terminologią i inwektywami pod adresem Rosji nie przystającymi do sytuacji i uderzającymi w powagę urzędu Głowy Państwa. Tym bardziej, iż musi to być odbierane w Białym Domu jako kompletna aberracja.

Jan Engelgard

fot. wikipedia

Myśl Polska, nr 35-36 (31.08-7.09.2025)

Idź do oryginalnego materiału