Autor: Tyler Durden
Zarówno Izrael, jak i Turcja od dawna są głównymi regionalnymi graczami z "ukrytą ręką" w Syrii – przy czym obie te organizacje czasami potajemnie prowadzą do osłabienia i obalenia syryjskiego rządu Baszara al-Assada.
A teraz walka o łupy trwa od czasu, gdy Asad wyjechał z kraju do Moskwy 8 grudnia. Izraelskie czołgi i jednostki lądowe ruszyły w kierunku Damaszku od południa, a turecka "Syryjska Armia Narodowa" jest aktywna w prowincji Aleppo i w północnej Syrii.
Turcja była również podobno zaangażowana w nowy syryjski rząd pod przywództwem powiązanego z Al-Kaidą Jolaniego (Sharaa), tworząc infrastrukturę obrony przeciwlotniczej w syryjskich bazach, szczególnie w pobliżu Palmyry w centrum kraju.

Ale Izrael od grudnia jest zajęty bombardowaniem syryjskich obiektów wojskowych i sprzętu, który przestał istnieć. Syria miała kiedyś najbardziej zaawansowane (dostarczone przez Rosję) systemy rakietowe obrony powietrznej w całym regionie, ale teraz te baterie zostały zniszczone.
Co więcej, nie ma już Syryjskiej Armii Arabskiej (SAA), która mogłaby obsadzać lub obsługiwać wyrafinowane systemy. Oznacza to, iż izraelskie siły powietrzne mają wolną rękę nad syryjskim niebem. Ale Tel Awiw ma w Syrii coraz większego rywala: turecką armię.
W związku z walkami na tle religijnym, które w tym tygodniu doprowadziły do śmierci dziesiątek ofiar wśród syryjskiej społeczności Druzów, Izrael wysyła "ostrzegawcze" ataki, w tym w pobliżu pałacu prezydenckiego w Damaszku.
Regionalne raporty mówią, iż Turcja w tym samym czasie po cichu angażuje się w antyizraelskie operacje:
Tureckie myśliwce podobno wysłały elektroniczne sygnały ostrzegawcze i zaangażowały się w operacje zagłuszania w piątek późnym wieczorem, starając się odstraszyć izraelskie samoloty operujące w syryjskiej przestrzeni powietrznej, pośród nowej fali nalotów w całym kraju.
Rzadkie posunięcie nastąpiło w momencie, gdy izraelskie samoloty bojowe rozpoczęły ataki na wiele miejsc, w tym w regionach Hama i Damaszek, ściągając na siebie ponowną kontrolę nad trwającymi naruszeniami syryjskiej suwerenności.
"Tureckie myśliwce wysyłały sygnały ostrzegawcze i zagłuszały izraelskie samoloty podczas ostatniej śmiertelnej kampanii bombowej Tel Awiwu w Syrii" – pisze The New Arab.
Rząd Netanjahu już teraz stanowczo ostrzegał Turcję przed większym zaangażowaniem w Syrii, ale najwyraźniej Jolani i jego władcy HTS znaleźli największego poplecznika w osobie Erdogana.
Wydaje się, iż istnieje potwierdzenie pochodzące ze źródeł izraelskich na temat tureckiego zagłuszania:
Izraelska Agencja Radiofonii i Telewizji potwierdziła turecką ingerencję, informując, iż "tureckie samoloty wysyłają sygnały ostrzegawcze i zagłuszają izraelskie myśliwce, aby zmusić je do opuszczenia syryjskiej przestrzeni powietrznej".
Tureccy urzędnicy wyrażają rosnącą frustrację z powodu rozszerzających się operacji Izraela w Syrii, które Ankara postrzega jako zagrożenie dla swoich interesów i stabilności w regionie.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Turcji ostrzegło przed izraelskimi atakami pod koniec tego tygodnia. "W tym kontekście Izrael musi położyć kres swoim nalotom, które szkodzą wysiłkom na rzecz jedności i integralności terytorialnej Syrii" – czytamy w oświadczeniu.
Jeśli chodzi o wsparcie Izraela dla mniejszości religijnej Druzów, wielu Syryjczyków postrzega to jedynie jako pretekst do izraelskiej inwazji i okupacji południa – gdzie akurat znajduje się większość Druzów. Rządząca HTS składa się z twardogłowych sunnitów, którzy uważają Druzów za "apostatów" i "heretyków" – biorąc pod uwagę ich odstające i ezoteryczne wierzenia.
Z drugiej strony, Turcja od dawna wspiera sunnickie interesy w Syrii. Erdogan od dawna jest oskarżany o "neoosmańską" politykę, także w czasie, gdy Turcja prowadzi wojnę z Kurdami w północnej Syrii.