Trump skonfrontował prezydenta RPA z dowodami na ludobójstwo na Afrykanerach

dzienniknarodowy.pl 8 godzin temu

Oskarżenia o ludobójstwo białych rolników w Republice Południowej Afryki nie są wyłącznie kwestią politycznej retoryki czy propagandy – dla wielu są brutalną codziennością.

Od lat w RPA dochodzi do serii brutalnych napaści, tortur i morderstw wymierzonych głównie w białych właścicieli farm. Choć rząd twierdzi, iż przestępczość dotyka wszystkich obywateli niezależnie od koloru skóry, statystyki i relacje świadków malują inny obraz. To, co dzieje się na wiejskich terenach RPA, jest systematycznym terrorem, który wypełnia definicję zbrodni przeciwko ludzkości.

Rząd Cyrila Ramaphosy nie tylko nie radzi sobie z tą falą przemocy, ale wręcz ją legitymizuje – politycznie i symbolicznie. Poparcie dla wywłaszczenia ziemi od białych właścicieli bez odszkodowania to nie tylko próba “wyrównania rachunków z historią”. To także narzędzie presji i zastraszenia, które uderza w konkretne, wybrane grupy. Takie działania, choć opakowane w język sprawiedliwości społecznej, w praktyce prowadzą do pogłębiania podziałów, niepokojów i, ostatecznie, przemocy. Gdy państwo odmawia własnym obywatelom prawa do ochrony życia i mienia, traci moralną legitymację.

Spotkanie Donalda Trumpa z Ramaphosą w Białym Domu, podczas którego prezydent USA zaprezentował materiały ukazujące brutalne ataki na białych farmerów, zostało potraktowane przez południowoafrykańskie władze z lekceważeniem. Ramaphosa zbył temat, jakby była to kolejna teoria spiskowa – ale to nie są wyobrażenia. To realne historie ludzi, którzy żyli, pracowali, inwestowali w swoją ziemię przez pokolenia, a dziś są mordowani z wyjątkowym okrucieństwem. Ci, którzy przeżyli, mówią o przywiązywaniu do krzeseł, torturach z użyciem żelaza, gwałtach, mordach na oczach dzieci. To nie są incydenty – to systematyczny terror, który w innych częściach świata zostałby nazwany tym, czym jest: czystką etniczną.

Trump, jak donoszą źródła bliskie rozmowom, nie unikał konfrontacji. Wręcz przeciwnie – na początku spotkania zaprezentował nagrania i dane statystyczne, które miały dokumentować brutalne ataki na białych właścicieli ziemskich w Południowej Afryce. Według informacji, które wyciekły do mediów, prezydent USA miał powiedzieć: „Nie możemy dłużej udawać, iż tego nie ma. To nie jest tylko przestępczość – to polowanie na ludzi. I to wasz rząd przygląda się temu z boku.” Źródła potwierdzają, iż atmosfera była „sztywna” i „pełna napięcia”, a prezydent Trump był zdecydowany w tonie i niechętny dyplomatycznemu złagodzeniu przekazu.

Cyril Ramaphosa, który do Waszyngtonu przyjechał z zamiarem promowania współpracy handlowej, został zaskoczony ostrą narracją. W odpowiedzi miał stwierdzić: „Pan prezydent został wprowadzony w błąd. Nie ma żadnej kampanii wymierzonej w białych rolników. RPA walczy z przemocą wobec wszystkich obywateli.” Ramaphosa podkreślił, iż rząd w Pretorii nie akceptuje żadnej formy rasizmu ani dyskryminacji. Powtórzył również swoją znaną już wcześniej opinię, iż „RPA nie cofnie się przed reformą ziemi, ale będzie to proces przeprowadzany w sposób zgodny z konstytucją”.

Trump miał jednak odpowiedzieć wprost:

„To nie wygląda na konstytucyjny proces. To wygląda na grabież, i to brutalną. Wasze deklaracje to jedno, ale liczby i nagrania mówią co innego.”

W rozmowie Trump miał również przywołać konkretne przypadki: napady na farmy, tortury, morderstwa – w tym tragicznie głośne przypadki rodzin zamordowanych z użyciem wyjątkowego okrucieństwa. Według relacji z otoczenia prezydenta USA, Trump mówił, iż to „niewyobrażalne, iż cywilizowany kraj pozwala na coś takiego i nie bierze za to odpowiedzialności”.

Ramaphosa próbował przekierować rozmowę na kwestie handlowe i wspólne interesy gospodarcze obu krajów, ale Trump miał to zignorować, skupiając się wyłącznie na kwestii przemocy wobec białych farmerów. „Nie jestem tu po to, by rozmawiać o eksporcie awokado, kiedy ludzie są mordowani i gwałceni tylko dlatego, iż są biali” – miał powiedzieć prezydent USA.

Spotkanie zakończyło się bez wspólnej konferencji prasowej. Oficjalne komunikaty obu stron były zdawkowe. Biały Dom podał jedynie, iż „poruszono kwestie związane z sytuacją wewnętrzną w RPA oraz możliwości rozwoju dwustronnych relacji gospodarczych”. Rząd RPA natomiast ograniczył się do krótkiej notki o „strategicznych rozmowach z partnerem transatlantyckim”.

Nieoficjalnie mówi się, iż administracja Trumpa rozważała nałożenie ograniczeń na część umów handlowych z RPA lub rewizję preferencji celnych, o ile sytuacja białych farmerów nie zostanie potraktowana poważnie. Z kolei południowoafrykańskie media zarzuciły Trumpowi ingerencję w suwerenność kraju i „neokolonialną mentalność”.

Oficjalne dane są trudne do zdobycia, bo rząd RPA robi wszystko, by zbagatelizować skalę zjawiska. Policja często umarza sprawy, nie wszczyna śledztw, a politycy otwarcie ignorują apele o pomoc. W niektórych przypadkach publiczne wypowiedzi południowoafrykańskich liderów – choćby w parlamencie – zawierają otwarte nawoływania do odbierania ziemi białym farmerom „bez litości”. Jednym z najbardziej znanych przypadków jest popularna piosenka skandowana przez bojówki lewicowych ruchów: „Zabij bura” – czyli „Zabij białego farmera”. To nie są marginalne głosy. To hasła, które trafiają na ulice i do mediów, zatruwając debatę publiczną i pogłębiając spiralę nienawiści.

Międzynarodowe instytucje praw człowieka w większości milczą. Świat, który tak chętnie angażuje się w każdy kryzys humanitarny, w przypadku RPA zachowuje niewytłumaczalną obojętność. Czy dlatego, iż ofiary są białe? Czy dlatego, iż rząd RPA przez cały czas cieszy się poparciem niektórych kręgów lewicowych w Europie i USA? Polityczna poprawność nie powinna przesłaniać rzeczywistości: w RPA trwa cicha wojna przeciwko mniejszości, która – choć nieliczna – przez dekady była fundamentem produkcji żywności i stabilności gospodarczej.

Dla wielu białych mieszkańców RPA przyszłość wygląda coraz bardziej mrocznie. Wielu z nich już opuściło kraj, emigrując do Australii, Kanady, USA, a choćby Rosji. Pozostali żyją jak w oblężeniu: w domach zabezpieczonych jak twierdze, z systemami alarmowymi, uzbrojeni, gotowi na każdą noc. To nie są luksusy – to przymus, konieczność wynikająca z całkowitego upadku struktur bezpieczeństwa państwa. Władza, która miała zapewniać porządek, przyjęła pozycję obserwatora – lub, co gorsza, współautora tego, co się dzieje.

Narracja rządu Ramaphosy o “sprawiedliwości transformacyjnej” to zasłona dymna. Owszem, apartheid był brutalnym, niesprawiedliwym systemem, który wymagał radykalnych zmian. Ale żadna reforma nie usprawiedliwia mordowania dzieci, gwałcenia kobiet i torturowania starców. Proces naprawy społecznej nie może opierać się na zemście. RPA potrzebuje sprawiedliwości, ale nie tej wywiedzionej z rewanżu. Potrzebuje rządów prawa, instytucji, które działają niezależnie od koloru skóry ofiary czy sprawcy. Potrzebuje liderów, którzy potrafią zjednoczyć społeczeństwo, a nie podsycać jego najbardziej pierwotnych lęków i uprzedzeń.

Donald Trump, niezależnie od tego, jak oceniamy jego prezydenturę, jako jeden z niewielu przywódców zachodniego świata odważył się nazwać rzeczy po imieniu. Jego działania wobec RPA były reakcją na konkretny problem – nie abstrakcyjny, ale namacalny, udokumentowany i przemilczany przez większość mediów. To nie była „prowokacja dyplomatyczna”, ale próba zwrócenia uwagi na tragedię, która rozgrywa się z zaskakującą ciszą międzynarodowej opinii publicznej.

RPA znajduje się dziś na rozdrożu. Może wybrać ścieżkę prawa, pojednania, modernizacji i współpracy między rasami – lub pogrążyć się w chaosie i przemocy, z którego trudno będzie się już wydobyć. Odpowiedzialność spoczywa na politykach, ale także na mediach, organizacjach międzynarodowych i wszystkich tych, którzy przez swoje milczenie stają się współwinni.

Nie chodzi o to, by idealizować białych farmerów ani zapominać o historii nierówności. Ale żadne zło przeszłości nie daje legitymacji do nowego zła w teraźniejszości. jeżeli świat przez cały czas będzie ignorował tę czystkę, za kilka lat może być już za późno. Wtedy nikt nie będzie mógł powiedzieć: “Nie wiedzieliśmy”.

Idź do oryginalnego materiału