Tim Cook CEO Apple ujawnia, ile cła Trumpa będą go kosztować w tym kwartale

15 godzin temu

Prezes Apple Tim Cook ujawnił kilka długo oczekiwanych szczegółów na temat wpływu wojny handlowej prezydenta Donalda Trumpa na jego firmę, opisując stosunkowo skromny wzrost kosztów w tym kwartale. Jednak jego odpowiedź nie w pełni usatysfakcjonowała Wall Street, która była zaniepokojona oceną ogólnego obrazu narażenia Apple na cła.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej Cook powiedział, iż nowy podatek od importowanych dostaw będzie kosztował Apple dodatkowe 900 milionów dolarów w kwartale czerwcowym, zakładając brak dalszych zmian taryf, po „ograniczonym wpływie” w kwartale marcowym. Poproszony przez analityków o prognozowanie długoterminowego kosztu taryf, Cook unikał podawania konkretnych liczb, mówiąc, iż sytuacja jest płynna, ale zasugerował, iż cena może wzrosnąć. „Będziemy zarządzać firmą tak, jak dotychczas – podejmując przemyślane i świadome decyzje” – powiedział Cook. Akcje Apple spadły o 4% w notowaniach posesyjnych, do 204,94 USD.

Apple, najcenniejsza firma na świecie, jest jedną z wielu korporacyjnych gigantów, które starają się dostosować swoje operacje biznesowe do przetrwania nawałnicy taryf rozpętanej przez Trumpa. Wcześniej w czwartek General Motors poinformował inwestorów, iż spodziewa się strat rzędu 4–5 miliardów dolarów w tym roku w wyniku taryf samochodowych nałożonych przez Trumpa. Trump wywołał szok w całej korporacyjnej Ameryce 2 kwietnia, kiedy powiedział, iż nałoży wysoki podatek na produkty importowane z zagranicy, w tym 145% podatek na towary z Chin. Apple ryzykował, iż zostanie szczególnie dotknięty, ponieważ duża część jego produkcji odbywa się w Chinach.

W rezultacie inwestorzy, zaniepokojeni potencjalnie niszczycielskim wpływem taryf na Apple, spowodowali gwałtowny spadek akcji. W ciągu zaledwie kilku dni akcje firmy spadły o 20%, wymazując setki miliardów dolarów wartości rynkowej, zanim niedawno odzyskały wartość. Tydzień później, gdy rynki finansowe oscylowały wokół chaosu, Trump dał firmom technologicznym, w tym Apple, przynajmniej tymczasową ulgę, zwalniając telefony i inne urządzenia elektroniczne ze swoich planów taryfowych. Jednak branża przez cały czas stoi w obliczu ogromnej niepewności co do przyszłości, ponieważ Biały Dom rozważa wprowadzenie osobnego podatku na importowane produkty technologiczne.

Podczas czwartkowej rozmowy Cook przedstawił niektóre manewry, jakie Apple podjął, aby zminimalizować wpływ taryf chińskich tak bardzo, jak to możliwe. Strategia obejmowała przeniesienie krajów, z których Apple importuje swój najważniejszy iPhone, do USA wraz z innymi urządzeniami. Większość tych iPhone’ów w bieżącym kwartale będzie pochodzić z Indii, gdzie Apple w ostatnich latach starało się zwiększyć produkcję i gdzie cła są niższe niż w Chinach. „Prawie wszystkie” inne produkty importowane do USA, takie jak komputery Mac i iPady, będą pochodzić z Wietnamu, gdzie cła są również niższe.

Cook dodał, iż Apple będzie kontynuować dywersyfikację produkcji i łańcucha dostaw poza Chinami. „Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, iż posiadanie wszystkiego w jednym miejscu wiązało się z zbyt dużym ryzykiem” – powiedział. Analitycy w rozmowie wielokrotnie prosili Cooka o omówienie wpływu taryf na Apple po kwartale czerwcowym i czy doprowadzi to do tego, iż konsumenci będą kupować mniej urządzeń, gdy gospodarka się pogorszy. Za każdym razem odmawiał, mówiąc, iż trudno jest przewidzieć więcej niż kilka miesięcy w obecnej sytuacji. W rzeczywistości podczas rozmowy Cook ani razu nie wspomniał bezpośrednio o Trumpie. Powiedział jednak, iż Apple jest stroną trwających rozmów na temat przyszłej polityki taryfowej administracji.

Cook również grał na Trumpa, powtarzając niedawno ogłoszone plany Apple dotyczące wydania 500 miliardów dolarów w USA w ciągu najbliższych czterech lat, w tym zakładu w Teksasie do produkcji serwerów i zakupu 19 miliardów chipów wyprodukowanych w USA. Trump oczywiście powiedział, iż jego plan taryfowy ma na celu zwiększenie inwestycji korporacyjnych w USA i tworzenie miejsc pracy w kraju, odwracając trwający od dziesięcioleci trend globalizacji.

Ale przeniesienie produkcji urządzeń konsumenckich do USA byłoby procesem trwającym lata, jeżeli w ogóle możliwym, ze względu na brak krajowego łańcucha dostaw i wykwalifikowanych pracowników . Robiąc to, ryzykujemy również podniesieniem kosztów każdego urządzenia o setki dolarów, co uczyni je znacznie mniej konkurencyjnymi, jeżeli koszty te zostaną przerzucone na konsumentów. Wyniki Apple za kwartał kończący się 29 marca były w dużej mierze zgodne z oczekiwaniami Wall Street. Przychody wzrosły o 5% do 95,4 mld USD w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej, a zyski wzrosły o 5% do 24,8 mld USD.

Analitycy podnieśli kwestię, iż cła spowodują, iż klienci będą zaopatrywać się w urządzenia Apple w tym kwartale, zanim zaczną obowiązywać jakiekolwiek podwyżki cen wywołane cłami. Cook zbagatelizował tę ideę podczas rozmowy, mówiąc, iż nie ma dowodów na jakąkolwiek znaczącą zmianę w zachowaniu klientów. Mimo to sprzedaż Apple w Ameryce, gdzie dominował rynek amerykański, wzrosła w tym kwartale o 8% do 40,3 miliarda dolarów. Analitycy obawiali się natomiast, iż sprzedaż w Chinach spadnie, ponieważ klienci zareagują na wojnę handlową, odwetem na amerykańskich dostawców, takich jak Apple. Mieli rację do pewnego stopnia: sprzedaż w Wielkich Chinach, do których należy również Tajwan, spadła o 2% do 16 miliardów dolarów, ale Cook powiedział, iż jest płaska, jeżeli nie weźmie się pod uwagę zmian kursów walutowych.

Idź do oryginalnego materiału