Spór o wybory. Czarzasty studzi emocje

10 godzin temu

Włodzimierz Czarzasty

Włodzimierz Czarzasty uważa, iż nie ma podstaw do ponownego liczenia głosów w wyborach prezydenckich. Lider Nowej Lewicy podkreślił, iż choć mogą istnieć lokalne nieprawidłowości, nie widzi przesłanek do kwestionowania wyniku głosowania jako całości.

Tymczasem działacze Koalicji Obywatelskiej oraz radykalni zwolennicy Donalda Tuska z grupy „Silni Razem”, dowodzonej przez Romana Giertycha, otwarcie sugerują, iż wybory zostały sfałszowane. Ich zdaniem to Rafał Trzaskowski był rzeczywistym zwycięzcą, a sukces Karola Nawrockiego miał być efektem manipulacji dokonanych przez Prawo i Sprawiedliwość.

Tusk i Bodnar naciskają na ponowne liczenie

Nastroje te podsycają premier Donald Tusk oraz minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Obaj domagają się ponownego przeliczenia głosów oddanych 1 czerwca i otwarcie kwestionują legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która zatwierdza wyniki wyborów.

Ciekaw jestem prawdziwych wyników wyborów prezydenckich – napisał Tusk w jednym ze swoich ostatnich wpisów.

Hołownia i Czarzasty: Nie ma podstaw do kontestacji

Stanowisko Tuska nie znajduje jednak poparcia wśród wszystkich liderów koalicji rządzącej. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia zapowiedział, iż zgodnie z kalendarzem konstytucyjnym zwoła Zgromadzenie Narodowe 6 sierpnia, na którym Karol Nawrocki zostanie zaprzysiężony na prezydenta.

Podobnie wypowiedział się Włodzimierz Czarzasty.

– Nic nie wskazuje na to, żeby była potrzeba ponownego liczenia głosów – powiedział na antenie TVN24.

Przywołał przy tym skalę wcześniejszych protestów wyborczych:
Pamiętam 600 tysięcy protestów przy wyborze prezydenta Kwaśniewskiego, 6 tysięcy pięć lat temu i 60 tysięcy teraz. Proporcje mówią same za siebie – zauważył.

„Są miejsca, gdzie doszło do fałszerstw”

Czarzasty zaznaczył jednak, iż nie zamyka oczu na ewentualne nadużycia.

Na pewno są komisje, w których wyniki sfałszowano. Czekamy na oświadczenie prokuratorów. Przypominam, iż prokuratura podlega ministrowi Bodnarowi. Tam, gdzie doszło do fałszerstw, powinni wejść prawnicy, prokurator i sąd – i wymierzyć karę – dodał.

Na podst. WP

Idź do oryginalnego materiału