Rząd sięga po poduszkę płynnościową: sygnał alarmowy dla finansów publicznych?

dzienniknarodowy.pl 6 godzin temu
Ministerstwo Finansów zaczęło korzystać z tzw. poduszki płynnościowej – rezerwy gotówkowej mającej zabezpieczać płynność budżetu państwa. Na koniec kwietnia 2025 roku rezerwa ta wynosiła 175 mld zł, co oznacza spadek o 21 mld zł w porównaniu do marca i aż o 29 mld zł mniej niż w lutym, kiedy osiągnęła rekordowe 204 mld zł.

Decyzja o sięgnięciu po te środki może być związana z dynamicznie rosnącym deficytem budżetowym. W lutym deficyt wyniósł 36,3 mld zł, a w marcu już 76,3 mld zł, co stanowi ponad 26% rocznego limitu deficytu zapisanego w ustawie budżetowej na poziomie 288,8 mld zł.

W tym kontekście pojawia się najważniejsze pytanie: czy korzystanie z rezerwy to tylko kwestia technicznego zarządzania przepływami finansowymi, czy raczej sygnał, iż sytuacja budżetowa zaczyna się komplikować?

Czym jest poduszka płynnościowa?

Poduszka płynnościowa to rezerwa finansowa gromadzona przez państwo na specjalnych rachunkach budżetowych. Jej celem jest zabezpieczenie płynności finansowej budżetu w sytuacjach nadzwyczajnych lub w okresach zwiększonych wydatków. Dzięki niej rząd może pokrywać nieoczekiwane zobowiązania, unikając nagłych zawirowań na rynku długu.

To również narzędzie strategiczne: umożliwia bardziej elastyczne zarządzanie potrzebami pożyczkowymi, pozwala minimalizować koszty obsługi długu, a także daje większą odporność na wahania przychodów podatkowych czy zmiany warunków rynkowych.

Dlaczego rząd sięga po rezerwę?

Na przełomie 2024 i 2025 roku Ministerstwo Finansów sprzedawało znacznie więcej obligacji, niż wynikało to z bieżących potrzeb pożyczkowych. Deficyt za 2024 r. był mniejszy niż planowano, co dało przestrzeń do zbudowania większej rezerwy na początku 2025. Dodatkowo, przyspieszone zwroty VAT w grudniu zwiększyły elastyczność resortu w styczniu.

Jednak w lutym i marcu sytuacja się zmieniła. Wzrost deficytu przyspieszył, a potrzeby pożyczkowe państwa w 2025 roku są rekordowo duże. To skłoniło resort finansów do uruchomienia zgromadzonych środków z rezerwy, co w praktyce zmniejsza konieczność natychmiastowej emisji nowego długu, zwłaszcza w warunkach niekorzystnych rynkowo.

Rosnący koszt zadłużenia

Rząd nieprzypadkowo sięga po wewnętrzną rezerwę, zamiast od razu zwiększać emisję obligacji. Oprocentowanie długu publicznego wciąż pozostaje wysokie. Rentowności obligacji dziesięcioletnich przekraczały na początku roku poziom 6%, co oznacza, iż każde dodatkowe zadłużenie państwa wiąże się z coraz większymi kosztami.

Koszt obsługi długu publicznego w 2025 roku ma wynieść niemal 100 mld zł – to więcej niż łączne wydatki na 13. i 14. emeryturę czy program 800+. To nie tylko ogromne obciążenie, ale też ograniczenie dla przyszłych działań fiskalnych państwa.

Jakie są zagrożenia?

Samo korzystanie z poduszki płynnościowej nie pozostało dowodem na kryzys – to racjonalne narzędzie zarządzania finansami publicznymi. Problem w tym, iż rezerwa ta gwałtownie topnieje, a deficyt rośnie w bardzo szybkim tempie. jeżeli ten trend się utrzyma, rząd będzie musiał szukać innych sposobów finansowania: zwiększać emisję długu lub wprowadzać dodatkowe źródła dochodów.

W najbardziej pesymistycznym scenariuszu – bez reform lub ograniczenia wydatków – Polska może stanąć przed ryzykiem przekroczenia limitów zadłużenia lub utraty zaufania inwestorów do wiarygodności fiskalnej kraju. To może oznaczać wzrost premii za ryzyko i jeszcze droższy dług.

Rząd raczej zwiększy dochody, niż ograniczy wydatki

W obecnych warunkach bardziej prawdopodobne jest, iż rząd postawi na zwiększanie dochodów budżetowych, a nie na cięcia wydatków. Po pierwsze – ograniczenia socjalne są politycznie nieopłacalne, choćby jeżeli nie stoją już przed nami wybory samorządowe czy prezydenckie. Świeżo wybrany prezydent – niezależnie kto nim zostanie – będzie obserwowany przez opinię publiczną pod kątem stabilności i spójności polityki fiskalnej państwa. Rząd nie może więc pozwolić sobie na chaos.

Po drugie – ograniczanie wydatków wymaga głębokich reform strukturalnych, na które potrzeba czasu, konsensusu i przygotowania społecznego. Tymczasem zwiększanie dochodów można realizować szybciej, w bardziej kontrolowany sposób i bez natychmiastowego szoku społecznego.

Sposobów na to jest kilka:

  • Uszczelnienie systemu podatkowego: rząd może intensyfikować działania przeciwko szarej strefie, zwiększać kontrole skarbowe, wdrażać nowe narzędzia cyfrowe do monitorowania transakcji i faktur. Tego typu działania mają potencjał wygenerowania dodatkowych miliardów bez zmiany stawek podatkowych.
  • Nowe daniny sektorowe: możliwe jest wprowadzenie – na wzór rozwiązań z innych państw – podatków od nadzwyczajnych zysków, np. w energetyce, bankowości czy branży cyfrowej. Są to rozwiązania politycznie bardziej akceptowalne, ponieważ uderzają w silne, często zagraniczne podmioty.
  • Podwyżki podatków pośrednich: podniesienie akcyzy na alkohol, papierosy czy paliwa to standardowe źródło dodatkowych dochodów. Społecznie mniej kontrowersyjne, a fiskalnie skuteczne.
  • Likwidacja lub ograniczenie ulg i zwolnień: zamiast podnosić stawki, można usunąć preferencje, z których korzystają określone grupy. Przykładem może być zniesienie zwolnień podatkowych dla dużych firm inwestycyjnych, które korzystają z mechanizmów optymalizacji.

To wszystko tworzy obraz prawdopodobnej strategii fiskalnej na drugą połowę 2025 roku: ograniczone sięganie po nowy dług, rozsądne zużywanie rezerwy oraz systematyczne podnoszenie dochodów budżetowych z dostępnych źródeł

Co dalej?

Sięganie przez rząd po środki z poduszki płynnościowej to z jednej strony normalny element zarządzania finansami państwa, ale z drugiej – realny sygnał ostrzegawczy. Tempo narastania deficytu, rosnące koszty obsługi długu i kurcząca się rezerwa pokazują, iż sytuacja fiskalna Polski nie jest komfortowa. Nie wydaje się, by rząd miał wolę polityczną ani przestrzeń społeczną do radykalnych cięć wydatków. Dlatego najbliższe miesiące upłyną pod znakiem prób zwiększenia dochodów – przez uszczelnienie systemu podatkowego, nowe opłaty sektorowe i podnoszenie akcyzy.

Jeśli uda się utrzymać deficyt w ryzach i spowolnić tempo wydatkowania rezerwy, będzie to znak, iż rząd odzyskał kontrolę nad finansami. W przeciwnym razie – nad Polską zawiśnie realne ryzyko poważniejszego kryzysu fiskalnego w 2026 roku.

Idź do oryginalnego materiału