W polityce forma często myli się z treścią.
Przez lata Pałac Prezydencki zamieszkiwał człowiek, który konserwatyzm nosił jak dobrze skrojony garnitur – zapięty pod szyję, ale wyuczony. Andrzej Duda był prezydentem, który zachowywał postawę, mówił adekwatnym tonem, trzymał się scenariusza. Ale wielu obserwatorów czuło, iż jego wartości to raczej zbiór punktów z briefu niż coś wypalonego w duszy. Był jak student, który zdał egzamin z prawicy, ale nie przyszedł z własnym doświadczeniem. W sytuacjach krytycznych cofał się, kluczył. Bał się protestów społecznych i złej prasy. Rozpaczliwie walczył o uznanie salonów, dla których i tak zawsze był tylko „Adrianem”.
Teraz urząd obejmie ktoś zupełnie inny – Karol Nawrocki. Mężczyzna, który nie nauczył się konserwatyzmu. Zna konserwatywne zasady, bo nimi żył. Bóg, Honor, Ojczyzna. Został zahartowany przez życie – cios po ciosie. Tych w życiu dostał niemało – fizycznych i psychicznych. Kampania tylko to potwierdziła. Ale się nie załamał – został zbudowany właśnie przez to, co miało go złamać. Nie musi udawać siły. On ją po prostu ma. I właśnie dlatego jego prezydentura zapowiada coś zupełnie nowego. Bo tam, gdzie Duda wetował ustawy, od których zależała przyszłość prawicy – reforma sądownictwa, KRS, media, szkoły – Nawrocki nie cofnie się w chwili próby. Tam, gdzie poprzednik szukał równowagi między partią a opinią publiczną, Nawrocki będzie szukał prawdy i zasad, nie równowagi.
Nie chodzi o to, by Dudę osądzać. To nie była prezydentura bezideowa. Ale była tchórzliwa. Funkcja go przerosła nie dlatego, iż nie miał kompetencji – ale dlatego, iż zabrakło mu odwagi w najważniejszych momentach. Gdyby podpisał to, co zawetował – Polska wyglądałaby dziś inaczej. Może lepiej. Może pewniej. Może spójniej z własnymi ambicjami.
Nawrocki – przeciwnie – nie będzie potrzebował mapy, bo dobrze wie, gdzie stoi. Może zaskakiwać. Bo nieczęsto zdarza się prezydent z doktoratem i przeszłością w ustawkach. Człowiek, który potrafi wychowywać nie swoje dziecko – bo miłość to dla niego nie gest, tylko wybór, który się realizuje każdego dnia. A kto potrafi pokochać cudze dziecko jak własne, potrafi też bezinteresownie oddać serce krajowi, który potrzebuje nie tylko zarządzania, ale troski i odwagi. I może dlatego inni przywódcy będą na niego patrzeć nieco inaczej. Bo tu nie chodzi o to, czy mówi po angielsku, czy niemiecku. Chodzi o to, iż jego mowa ciała będzie budzić respekt, zanim zdąży się odezwać.
Duda miał stanowisko. Nawrocki będzie miał postawę.
To zrobi różnicę.
I Polska ją poczuje.
Jack Strong
(w dużej mierze podzielam opinię, choć w przypadku Prezydenta Andrzeja Dudy, zbyt spłaszczona)