Pracowały „na czarno” u poseł z PO? Tusk miał o tym wiedzieć

news.5v.pl 6 godzin temu

Pracowałyśmy na czarno. Oszustwo i łamanie praw pracowniczych nie były przedmiotem zainteresowania ani regionalnych władz partii, ani klubu” – podkreśliła w rozmowie z „Super Expressem” Helena R., która wraz z Iloną P., miała świadczyć usługi w biurze poselskim Małgorzaty Pępęk z Platformy Obywatelskiej. Polityk PO próbuje się bronić, wygrażając: „Podam te panie do sądu o zniesławienie. Takich rzeczy się nie robi”. Dodatkowo pojawiają się oskarżenia, iż premier Donald Tusk wiedział o całej sytuacji, a jego kancelaria miała zachęcać do zgłoszenia się do PIP-u.

Jak dowiedział się portal niezależna.pl od wzburzonych działaczy Platformy Obywatelskiej, parlamentarzyści tej formacji zatrudniają pracowników w biurach poselskich bez wymaganych umów o pracę, czyli „na czarno”. Ma to być nagminny proceder.

Najpierw pojawiła się prośba o mediacje

Pismo, które wskazuje na nieprawidłowości, miało dotrzeć do premiera Donalda Tuska, władz partii i marszałka Sejmu.

Rzecz w tym, iż i Pani Poseł znalazła się w kłopocie. Gdy sprawa się „wyleje”, okryje się ona niesławą jako Poseł RP i jako człowiek. Nie wspomnę o odpowiedzialności wobec prawa, ZUS i fiskusa za przyjęcie do pracy pracownika i nieodprowadzenie stosownych składek, bo nie podpisała umowy na piśmie. To wszystko są konsekwencje, z których Pani Poseł będzie rozliczona przed sądem, jeżeli z Panią Iloną będziemy zmuszone tam pójść. Stąd moja prośba o mediacje

— czytamy w piśmie do premiera Donalda Tuska, które cytuje „Super Express”.

Odpowiedź Kancelarii Premiera miała wyglądać tak:

Mogą Panie rozważyć zgłoszenie się bezpośrednio o pomoc do Państwowej Inspekcji Pracy. Bezpłatne porady prawne z zakresu prawa pracy udzielane są również telefonicznie przez m.in. Główny Inspektorat Pracy.

Potem było już zgłoszenie do prokuratury

Następnie sprawa została zgłoszona do prokuratury.

Ilona P. przyszła do biura poselskiego i powiedziała, iż jest w fatalnej sytuacji, iż nie ma za co żyć i gdzie mieszkać. Zaopiekowałam się nią i pomogłam jej. Zatrudniłam ją na część etatu. Odprowadzałam składki, wszystko legalnie. Druga z pań, Helena, na siłę nachalnie wciskała się do pracy. Non stop przychodziła do biura. Zawarła jakieś znajomości przy kampanii samorządowej, nie miałam z tym nic wspólnego. Nie miałam z nią żadnej umowy. Pisała jakieś notatki, przychodziła tam do roboty nachalnie, wciskała się. Wymyśliła sobie, iż będzie u mnie pracować. Nie zrobiłam jej choćby asystentem społecznym. Nie miałam do niej zaufania

— tak wyjaśniła na łamach „Super Expressu” całą sprawę Małgorzata Pępek z Platformy Obywatelskiej.

Jak dodał „Super Express”, Ilona P. uważa, iż posłanka KO jest jej winna 20 tysięcy złotych, w przypadku Heleny R. to połowa tej kwoty. Jednak takich przypadków ma być więcej. Portal niezależna.pl napisał o 66-letniej emerytce, która ma mieć niewypłacone ponad 100 tys. zł.

nt/niezależna.pl/”Super Express”

Idź do oryginalnego materiału