Nadchodzi zmierzch pieców gazowych. Unia Europejska wskazała konkretne lata

2 godzin temu
Zdjęcie: foto Pixabay


Zgodnie z przyjętą przez Unię Europejską nowelizacją dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, już od 2025 roku państwa członkowskie nie będą mogły przeznaczać publicznych środków na wspieranie instalacji kotłów gazowych. Jedyny wyjątek to systemy hybrydowe, które łączą tradycyjne ogrzewanie gazowe z odnawialnymi źródłami energii, takimi jak pompy ciepła czy panele fotowoltaiczne.

To jednak dopiero początek. Kolejne etapy tej energetycznej transformacji wyglądają następująco:

  • 2025 r. – koniec dotacji publicznych na kotły gazowe (z wyjątkiem systemów hybrydowych),
  • 2030 r. – zakaz montażu nowych kotłów gazowych w budynkach oddawanych do użytku po tej dacie,
  • 2040 r. – całkowity zakaz użytkowania pieców gazowych, także w domach i mieszkaniach już istniejących.

To element szerszego pakietu klimatycznego Fit for 55, którego celem jest redukcja emisji dwutlenku węgla o 55 procent do 2030 roku i osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku. Choć cel ten jest ambitny, to już teraz wzbudza niepokój wśród milionów europejskich gospodarstw, w tym w Polsce.

Polska na rozdrożu. 2 miliony pieców do wymiany

Szacuje się, iż w Polsce z ogrzewania gazowego korzysta w tej chwili około 2 milionów gospodarstw domowych. Zaledwie w ostatnich latach aż ponad 230 tysięcy z nich zainwestowało w nowoczesne kotły gazowe, korzystając z programu „Czyste Powietrze”. Dla wielu rodzin był to wysiłek finansowy – często poprzedzony długimi miesiącami planowania i oczekiwania na dotację.

Tymczasem już od przyszłego roku program ten przestanie wspierać wymianę pieców na gazowe, co oznacza, iż osoby planujące taką inwestycję w 2025 roku zostaną jej pozbawione. Dla tych, którzy zdążyli kupić nowe kotły w 2024 roku, ale nie otrzymali dofinansowania ze względu na zawieszenie naboru, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska planuje uruchomić specjalny komponent pomocowy.

Zmiana ta rodzi jednak pytania o przewidywalność polityki energetycznej w Polsce. W krótkim czasie państwo przeszło od promowania gazu jako ekologicznej alternatywy dla węgla do całkowitego porzucenia tego źródła energii. Dla wielu rodzin może to oznaczać kolejną, kosztowną inwestycję w ciągu dekady.

„Gaz stanie się nieopłacalny”

Eksperci ostrzegają, iż oprócz aspektów regulacyjnych, istotną barierą będzie rosnący koszt ogrzewania gazowego. Od lipca 2024 roku ceny gazu wzrosły o 17 procent, a to nie koniec złych wiadomości dla domowych budżetów. Już od stycznia 2025 roku średnie taryfy dystrybucyjne PGNiG podniosą się o 24,7 procent. To może oznaczać choćby 30 zł miesięcznie więcej dla typowego gospodarstwa domowego.

Na horyzoncie majaczy kolejne obciążenie – system ETS2, który ma objąć emisje CO₂ związane z budynkami mieszkalnymi już od 2027 roku. Dla właścicieli domów z kotłami gazowymi to oznacza dodatkowy koszt, szacowany choćby na 1200 zł rocznie. Rosnące ceny oraz nowe opłaty mogą sprawić, iż korzystanie z gazu stanie się po prostu nieopłacalne.

Właśnie z tego powodu Polska – razem z kilkunastoma innymi krajami członkowskimi – apeluje do Komisji Europejskiej o przesunięcie wejścia ETS2 na rok 2030 lub całkowite wyłączenie budynków mieszkalnych z tego systemu. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, ale presja rośnie – zarówno ze strony społeczeństwa, jak i samorządów.

Czas na decyzje. Czy Polacy zdążą się przestawić?

Zmiana źródła ogrzewania to jedno z największych wyzwań dla przeciętnej polskiej rodziny – zarówno logistycznie, jak i finansowo. Dotychczasowe zachęty do inwestowania w kotły gazowe przyciągnęły dziesiątki tysięcy osób, które teraz mogą czuć się zaskoczone nagłą zmianą kursu. Dla wielu mieszkańców Polski, zwłaszcza na wsiach i w małych miejscowościach, gaz był kompromisem – bardziej ekologiczny niż węgiel, ale prostszy w obsłudze niż pompy ciepła.

Teraz jednak to właśnie pompy ciepła i fotowoltaika mają być filarami ogrzewania przyszłości. Pytanie, czy infrastruktura i rynek są na to gotowe. Już teraz instalatorzy pomp ciepła informują o braku dostępnych terminów, a wzrost popytu może wywindować ceny.

Idź do oryginalnego materiału