Kontrole segregacji śmieci w Przasnyszu. Burmistrz: „weszliśmy na ścieżkę, z której się nie cofniemy”

20 godzin temu

Kontrola segregacji odpadów w budynkach wielorodzinnych dotknęła już niemal wszystkich bloków. Do sprawy odniósł się burmistrz Łukasz Chrostowski, który mówi wprost: „nie wycofamy się z tego pomysłu, dopóki mieszkańcy nie będą wyrzucać śmieci prawidłowo”.

O kontroli segregacji śmieci na osiedlu Orlika pisaliśmy już nie raz. Teraz temat pojawił się na komisjach rady miasta. Poruszył go radny Sławomir Czaplicki, a do jego słów odniósł się burmistrz. W ostatnim czasie na ten temat rozmawialiśmy również z prezesem spółdzielni mieszkaniowej.

– Kontrole dobiegają końca, co z nich wynika? Że mieszkańcy pomimo ostrzeżeń o nadchodzących kontrolach śmieci nie segregują – mówi nam prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Przasnyszu, Waldemar Wilkowski. Od kiedy tylko Urząd Miasta rozpoczął kontrole, nasz rozmówca podkreślał, iż choć dobrze wie, iż ludzie wyrzucają śmieci nie tak jak powinni, to jest przeciwko odpowiedzialności zbiorowej. – Są ludzie, którzy segregują śmieci bardzo dokładnie, a teraz będą płacić za innych, być może tych co wynajmują lub tych którzy w ogóle w systemie nie funkcjonują. To nie jest sprawiedliwe – mówi.

Dodaje, iż wielokrotnie apelował, żeby radni wraz z władzami usiedli i zastanowili się jak problem rozwiązać. – Samo nakładanie kar do niczego nie prowadzi. Co najwyżej do tego, iż ludzie, ci którzy segregują, po prostu się zniechęcą i też przestaną – wyjaśnia, przekazuje, iż zainteresowania tematem na szczeblu władz samorządowych jednak nie widzi.

Sam postuluje za wprowadzeniem innej formy naliczania opłaty choćby od zużycia wody, gdyż ta wydaje się sprawiedliwsza (im więcej osób w mieszkaniu tym więcej wody się zużywa).

Taki pomysł był kiedyś rozpatrywany przez radnych, jednak nie zyskał aprobaty. Pojawiały się argumenty, m.in. takie, iż mieszkańcy chcąc oszczędzić przestaną dbać o higienę osobistą, a karani będą ci, którzy na co dzień kąpią się często.

Radny Sławomir Czaplicki poruszył temat boksów na pojemniki z odpadami na osiedlu Orlika. W tym powód złej segregacji upatruje również część mieszkańców osiedla. – Czy miasto może w tej sprawie interweniować w spółdzielni, a może wziąć udział finansowy w zabezpieczeniu tych kontenerów? – pytał.

Burmistrz odparł, iż to spółdzielnia odpowiada za odpowiednie zabezpieczenie tych miejsc, jednak jego zdaniem, to nie jest największym problem.

– Nie chce mi się wierzyć, iż na całym osiedlu ludzie sobie podrzucają nawzajem z jednego bloku do drugiego te śmieci, po to, by ci obok zapłacili więcej. Po prostu wszyscy musimy zacząć segregować te śmieci poprawnie – stwierdził.

– Miasto weszło na drogę, z której się nie cofnie, o ile nie zaczniemy segregować poprawnie odpadów, zaczniemy płacić kary za nieosiągnięcie segregacji do marszałka, a marszałek do Unii Europejskiej. Wiedzieliśmy, iż nie spotka się to z aprobatą mieszkańców (kontrole – red.) natomiast jeżeli „złapiemy za rękę” dany blok, to mieszkańcy dostaną podwyższoną opłatę za miesiąc, a nie za cały rok. Mieszkańcy wiedzą doskonale kiedy będzie kontrola i na ten moment wygląda to tak, iż trzy bloki zrozumiały powagę sytuacji. To jest dla nas ta mała jaskółka, która być może wiosnę przyniesie.

– Nie wykluczam, iż za problemem stoją osoby, które nie są zgłoszone do systemu, ale nie ukrywam, iż takie nasze działanie miało również spowodować, iż będzie więcej deklaracji zgłaszanych przez zarządców budynków i uszczelnimy system. Przynajmniej na jednym osiedlu okazało się to skuteczne i okazało się, iż martwych dusz była masa – dodał.

Zapytaliśmy burmistrza czy rozważa w najbliższym czasie podniesienie opłaty za śmieci. Usłyszeliśmy w odpowiedzi, iż takich planów nie ma.

ren

Idź do oryginalnego materiału