Kołodziejczak opuszcza rząd. Być może nie z własnej woli

5 godzin temu

List otwarty wiceministra

Michał Kołodziejczak, krytykując sytuację w Ministerstwie Rolnictwa, wskazał na dominację biurokracji oraz brak wizji i planu, co jego zdaniem stało się powszechnie akceptowane. Swoją decyzję o odejściu z resortu potwierdził najpierw w rozmowie z TVN24, a następnie podczas konferencji prasowej po godzinie 10. Podkreślił, iż rezygnacja była trudną decyzją, jednocześnie deklarując gotowość do dalszego wspierania ministra Czesława Siekierskiego.

W liście otwartym skierowanym do szefa resortu rolnictwa opisał sytuację polskiej wsi i rolnictwa jako pełną napięć i niepokoju, wynikających z gwałtownych zmian, szczególnie widocznych poza dużymi miastami. Zwrócił również uwagę na brak pozytywnego wizerunku rolnika w przestrzeni publicznej, mimo iż to właśnie rolnicy przyczynili się do rozwoju istotnej gałęzi polskiej gospodarki.

Michał Kołodziejczak wyraził przekonanie, iż polskie rolnictwo można lepiej zorganizować, a rolnicy potrzebują jasnej strategii i realnego wsparcia. Skrytykował ministra Czesława Siekierskiego za uległość wobec narracji prawicy i brak przywództwa, zarzucając mu podporządkowanie się biurokracji. Podkreślił, iż nie zamierza dopuścić do marginalizacji wsi i wezwał do intensywnych działań, by przyniosły efekty przed wyborami w 2027 roku.

Źródło: X

Powodem były szybkie dyplomy?

Dziennikarka Polsat News Adamina Sajkowska poinformowała, iż Michał Kołodziejczak nie zrezygnował samodzielnie z funkcji, ale został odwołany ze stanowiska. Decyzja miała zostać podjęta wcześniej, we współpracy resortu rolnictwa z Kancelarią Premiera. Jej zdaniem Kołodziejczak próbował uprzedzić sytuację i przedstawić dymisję jako własną inicjatywę.

Jakiś czas temu pialiśmy o tym, iż wiceminister rolnictwa znalazł się w centrum śledztwa dotyczącego nielegalnego handlu dyplomami. Według doniesień medialnych, polityk miał zapłacić Collegium Humanum za uzyskanie dyplomu bez faktycznego uczestnictwa w zajęciach. Kołodziejczak miał wpłacić 5 tysięcy złotych jako pierwszą ratę czesnego, a łącznie około 14 tysięcy złotych za dokument oraz dodatkowo 4 tysiące złotych rektorowi uczelni za pomoc w jego uzyskaniu.

Śledztwo objęło zeznania kilku osób zaangażowanych w organizowanie dyplomu dla Kołodziejczaka na różnych uczelniach, w tym w Collegium Humanum. Polityk został formalnie wpisany na listę studentów w lutym 2024 roku, a w czerwcu tego samego roku miał uzyskać licencjat z zarządzania. Jednak jego nazwisko nigdy nie pojawiło się w oficjalnym rejestrze studentów POL-on. Dokumentacja miała zawierać zaświadczenie o ukończeniu sześciu semestrów na innej uczelni, które okazało się sfałszowane.

Z zeznań świadków wynika, iż Kołodziejczak był świadomy, iż dyplom zostanie wystawiony bez rzeczywistego udziału w zajęciach i nie miał zastrzeżeń co do użycia fałszywego zaświadczenia. Ostatecznie jednak dyplom nie został wydany, gdy zatrzymano rektora Collegium Humanum i ujawniono aferę związaną z handlem dyplomami. Sam Kołodziejczak zaprzecza postawionym mu zarzutom.

Idź do oryginalnego materiału