K. Stefanowska: zapomnieliśmy, co znaczy być patriotą
K. Stefanowska: zapomnieliśmy, co znaczy być patriotą
data:05 maja 2025 Redaktor: Agnieszka
patriotyzm
nowoczesny patriotyzm
co to znaczy być patriotą dzisiaj
dlaczego warto być patriotą
Zapomnieliśmy do tego stopnia, iż kiedy ktoś próbuje nam to przypomnieć, reagujemy gniewem i oburzeniem.

Dyskusji o nowoczesnym patriotyzmie odbyło się w czasach nam współczesnych bez liku. Głosowanie, płacenie podatków, segregowanie śmieci… czasem jeszcze na tej liście pojawi się znajomość historii, swoich korzeni, czasem duma z polskości. Ale jak dzisiaj tą dumę z polskości wyrazić? Jak wyrazić przywiązanie do naszej historii?
W narodzie zdecydowanie istnieje przez cały czas potrzeba wyrażania patriotyzmu, potrzeba jego odczuwania, przeżywania i doświadczania. Dlatego też rozmaici inżynierowie społeczni starają się w tą potrzebę wpisać i wykorzystać ją do swoich celów, które niestety najczęściej nie są dogłębnie polskie.
Przykładem bardzo świeżym jest marsz PiS-u zorganizowany z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego i 500-lecia hołdu pruskiego. Fasada wyglądała pięknie, tłumy z biało-czerwonymi flagami, wzniosłe uczucia, ludzie w historycznych strojach tańczący poloneza, no wypisz wymaluj współczesny patriotyzm. Dlaczego jednak twierdzę, iż to tylko fasada? Powodów jest kilka.
PiS deklaruje się jako partia nie tylko patriotyczna, ale i katolicka. Tymczasem zorganizowała ona imprezę taneczną (bo czym innym było uroczyste tańczenie poloneza do muzyki w pięknych, specjalnie na tę okazję przygotowanych strojach?) w przeddzień Niedzieli Palmowej, czyli u szczytu Wielkiego Postu, kiedy zabaw hucznych organizować nie wolno. A rocznica koronacji Bolesława przypadała 18 kwietnia, w Wielki Piątek, a zatem spotkanie można było zorganizować zarówno tydzień przed nią (co zrobiono) jak i tydzień po niej, już w okresie świątecznym - wielkanocnym, co byłoby lepszym wyjściem, na które jednak się nie zdecydowano. To raz.
Po drugie - do świętowania włączono również 500. rocznicę hołdu pruskiego. I znowu - pozornie jest to wielkie wydarzenie, Niemiec klękał przed Polakiem, pruski książę przyrzekał posłuszeństwo polskiemu królowi. Ale jeżeli przyjrzeć się dokładniej, to widać, iż istniała realna szansa na całkowite pokonanie państwa krzyżackiego i włączenia tych ziem do Polski, po prostu jako część naszego kraju, za czym optowała większa część ówczesnego społeczeństwa. Zrezygnowaliśmy jednak z tego, w zamian doprowadzając do powstania pierwszego na świecie (sic!) heretyckiego, bo protestanckiego państwa. W czasach, kiedy koronacja królewska była aktem religijnym, a władza króla pochodziła od Boga było to duże wydarzenie, które trudno zaliczyć do wydarzeń pozytywnych. A jakie owoce wydało pozostawienie Prusakom wolności opowiedział nam już wiek XVIII, szczególniej jego druga połowa i końcówka.
Po trzecie wreszcie 1000-lecie koronacji pierwszego króla Polski to rocznica tak monumentalna, iż adekwatnie trudno to sobie wyobrazić. Tysiąc lat! Jak mocno zmienił się przez ten czas świat, ile przeszliśmy jako polski naród? Ilu świętych i ilu drani wydaliśmy, ile krwi polskiej przetoczono, ile łez wsiąkło w ziemię nad Wisłą? Pytać, liczyć i podsumowywać można tak bez końca, można pisać traktaty, książki, śpiewać pieśni… tymczasem co proponuje nam z tej okazji partia, która chce nazywać się głosem polskich patriotów? Ano proponuje nam marsz. Marsz, zwykły marsz, bierzesz flagę i idziesz z punktu A do punktu B, jak chodzi co roku Marsz Niepodległości, jak chodzi marsz poparcia Kaczyńskiego, marsz poparcia Tuska, marsz miliona serc, marsz życia i rodziny, marsz pani Joanny, marsz gejów, lesbijek i transów, marsz aborcjonistek i aborcjonistów, po prostu marsz, bierzesz flagę i idziesz. Tysiąc lat! Bierzesz flagę i idziesz z punktu A do punktu B.
Nie było dla nikogo tajemnicą, iż ta rocznica w tym roku przypada. Było to wiadomo znacznie, znacznie wcześniej, również wtedy, kiedy PiS był u władzy. Był czas zaprojektować łuk triumfalny, pomnik Chrobrego lub pomnik królestwa polskiego lub pomnik nazwany jakkolwiek, jednak powiązany z tą okazją, ze złota lub ze spiżu, monumentalny, wzniosły, pełen godności i dumy, który będzie tam stał może i następne tysiąc lat, przy dzisiejszej technologii dlaczego nie. Jak choćby stoi dzisiaj na krakowskim placu Matejki wielki pomnik Władysława Jagiełły, postawiony tam z okazji 500-rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Mógł być pomnik, mogło być muzeum, nowa pieśń, łuk tryumfalny albo chociaż most tysiąclecia Korony Polskiej w Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy Gnieźnie. Pomysły by się znalazły, gdyby tylko była wola ku temu. Jednak PiS nie zaprojektował NIC, podobnie jak wielkie NIC dostaliśmy od nich na 100. rocznicę odzyskania niepodległości w 2018 roku. Na milenium Korony Polskiej dostaliśmy tylko zorganizowany na chybcika, gorszący katolików marsz.
Miałam jednak pisać o tym, czym patriotyzm jest, a nie o tym, czy nie jest. Nie byłoby jednak tego felietonu, gdybym się z taką wiedzą urodziła, gdybym po prostu ją posiadała i nie musiała jej odkrywać dopiero obserwując, jak ludzie powoli się budzą. Ja też musiałam się obudzić i właśnie to jest w tym wszystkim najsmutniejsze, iż ludzie, którzy mają dobre chęci i szczere serca, są zmanipulowani tak głęboko, iż będą tego bronić z uporem godnym lepszej sprawy.
Najłatwiej jest zdefiniować patriotyzm w opozycji do czegoś, w sytuacji, w której jest on atakowany. Jedną z takich sytuacji było to, co zdarzyło się już ponad rok temu w polskim sejmie, kiedy Grzegorz Braun zgasił chanukowy świecznik. Mainstream oczywiście zareagował świętym oburzeniem i teatralnie rozdarł szaty, tutaj zero zdziwienia, co jednak zrobili polscy powierzchowni patrioci? Zareagowali adekwatnie tak samo. Bo wolność wyznania, bo szacunek do innych religii, bo co o nas powiedzą i co o nas pomyślą i w ogóle wstyd jak tak można? Było to zachowanie niestandardowe, bo proszek z gaśnicy i tłum zabielonych nim ludzi nie mieści się w kategoriach pojmowania rzeczywistości przez większość z nas. Wielu z nas prawdopodobnie nigdy nie miało w rękach gaśnicy, nie wiedziało, jak się jej używa, jak wygląda to wszystko po rozpyleniu proszku… zachowanie niestandardowe, a więc i gorszące, a jakże.
Tymczasem - no właśnie. O co chodziło Grzegorzowi Braunowi? Owa chanuka odbywała się w polskim Sejmie, instytucji, która rządzi naszym krajem, a to, co robią władze naszego kraju, rzutuje na jego całość. To nie to samo, jeżeli ja czy Ty, drogi czytelniku, staniemy przy chanukiji. Ten sam gest u rządzącego ma zupełnie inny wymiar niż u szarego obywatela, ma wymiar szerszy, głębszy, składany jest w imieniu narodu, nie tylko w imieniu własnym. A nasz naród jest katolicki, a jego królową jest Bogurodzica Dziewica Maryja. I nie wolno nam o tym zapominać, nie wolno kłaniać się bogom obcym (o tym, czym jest współczesnym judaizm, napisano dość, nie będę więc niepotrzebnie przedłużać tego tekstu).
Owszem, Grzegorz Braun zapłacił za ten czyn - i kilka im podobnych - swoją cenę. Medialny lincz, krytyka, pozbawianie uposażenia, w najbliższym czasie prawdopodobnie i pozbawienie immunitetu, a następnie prokuratorskie zarzuty. Ale to go nie powstrzymuje. Bo trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi, a Polska jest katolicka. I o ile jakieś tam synagogi pewnie są i pewnie sobie w Polsce funkcjonują dla szarych obywateli i nikt im krzywdy nie robi, o tyle w polskim Sejmie miejsca dla obcych bogów być nie może, bo jesteśmy u siebie i tutaj panują nasze zasady, nie zasady obce.
Następny przykład to zdarzenie sprzed kilku dni, mianowicie zdjęcie ukraińskiej flagi z urzędu miasta w Białej Podlaskiej. Zebrani na wiecu poparcia ludzie poprosili o pomoc Grzegorza Brauna, a on chętnie się zgodził, pomógł zdjąć flagę i roztoczył nad zdarzeniem swój immunitet posła do Parlamentu Europejskiego. W mediach znowu oburzenie, znowu zarzuty antyukraińskości i nie wiadomo czego jeszcze. Tymczasem - zna ktoś z Was, Czytelnicy, kraj, który na swoich urzędach wiesza polskie flagi? Nie mówię o placówkach dyplomatycznych RP czy domach prywatnych, ale o instytucjach państwowych. Czy na Ukrainie wywieszono gdzieś na urzędzie, w geście wdzięczności, polską flagę? A może w Niemczech? No to może Francja? Urugwaj? Nowa Zelandia? Kto wiesza obce flagi na urzędach?
Co oznacza umieszczenie gdzieś flagi jakiegoś narodu wyłożył nam pięknie niedawno Karol Nawrocki, sprowokowany do tego przez Rafała Trzaskowskiego. A więc idąc za tym opisem należałoby uznać, iż Ukraińcy zdobyli urząd miasta w Białej Podlaskiej, i jest to miasto na poły polskie i na poły ukraińskie. Czy tak jest rzeczywiście? Czy aby cały kraj się na to zgodził, żeby oddać sąsiadom ze wschodu nasze miasto? A jeżeli nie, to co robi tam ta flaga, która, jak się okazuje, wisiała tam od 2022 roku? Przez tyle czasu nikomu to nie przeszkadzało, aż musiał przyjść Grzegorz Braun i nam to uświadomić, za co prawdopodobnie znowu będzie miał kłopoty. Ale patriotyzm musi przecież kosztować.
I nie, nie było to zdarzenie antyukraińskie, gdyż Grzegorz Braun dzisiaj zgodnie z zapowiedzią zdjętą z polskiego urzędu miasta ukraińska flagę przekazał do ambasady ukraińskiej. Nie tylko nie została spalona czy zniszczona, ale choćby nie została porzucona, okazano jej należny szacunek pokazując jednak jej adekwatne miejsce.
Pewnie pojawią się zaraz pomysły i tłumaczenia, iż jest wojna, iż Ukraina walczy, iż trzeba im pomagać. Zgoda, ale wszystko ma swoje granice. jeżeli ktoś ma przyjaciela, który zostanie nagle bez dachu nad głową, pewnie przyjmie go do swojego domu na jakiś czas i to jest godne pochwały. Przyjmie i pożyczy łóżko, może ubranie, garnek ze strawą. Ale jeżeli chciałby pożyczyć żonę/męża jako towarzystwo w nocy, byłaby to już niegodziwość i pomylenie pojęć. Więc i nam - jako polskiemu narodowi - nie wolno pomocy innym do niegodziwości posuwać.
Kolejne zdarzenie to tablica na grobie morderców z UPA w Monasterzu, którą podmienili lokalni patrioci na monument trafniej opisujący prawdę historyczną. Naciskani przez lokalne władze zwrócili się o pomoc do… Grzegorza Brauna. A gdzie są inni? Gdzie jest prezes IPN, który pensję dostaje za dbanie o polską pamięć? Względem litery prawa tablica została podmieniona nielegalnie, tak jak prawdopodobnie będzie można znaleźć paragraf na zdjęcie ukraińskiej flagi w Białej Podlaskiej. Pytanie jednak brzmi, czy dbamy o Polskę czy prawo, stanowione przez ludzi, którzy - jak niestety trzeba stwierdzić - polskich serc nie mają?
Jednym z naszych narodowych problemów jest bardzo niskie poczucie własnej wartości, zarówno jako ludzi, jak i w całości - jako narodu. To właśnie sprawia, iż się boimy - złamać złe prawo, zrobić coś, co się komuś nie spodoba, stanąć we własnej obronie, bo co ktoś o nas pomyśli albo nie daj Boże kogoś urazimy. Takie postępowanie wtórnie kształtuje nasze serca i dusze, a te głębiej popadają w marazm, który sprawia, iż jeszcze trudniej obudzić się nam do działania.
Nie odzyskamy jednak niepodległości - a byłoby to godne upamiętnienie milenium Korony Polskiej - jeżeli nie przerwiemy tego błędnego koła. Ilu z nas ma w sobie odwagę i wolę, by w sercu, obok krzyża, zawiesić tylko biało-czerwoną?
Karolina Stefanowska