Gorąca dyskusja o przyszłości ratowników płockiej Jagiellonki. Siemiątkowski: "Proszę nie mówić, iż pracownicy są zastraszani"

2 godzin temu
Zdjęcie: foto Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji


W czerwcu płocki region NSZZ Solidarność udostępnił informację o przetargu, który ma wyłonić firmę zajmującą się zapewnieniem bezpieczeństwa na pływalni Jagiellonka. Zarówno obecna kadra, jak i związkowcy, sprzeciwili się takiemu rozwiązaniu i przenoszeniu ratowników na inny basen. W sprawie powstała choćby internetowa petycja, pod którą podpisało się już niemal 1000 osób.

MOSiR wydał wówzas oświadczenie, w którym wskazał powód konieczności współpracy z firmą zewnętrzną - braki kadrowe i zagrożenie brakiem ciągłości funkcjonowania pływalni.

Poseł Wioletta Kulpa (PiS) zawnioskowała o kontrolę Inspekcji Pracy - zarówno w MOSiRze, jak i Fundacji Wodna Służba Ratownicza, która miałaby obsługiwać Jagiellonkę. W firmie zewnętrznej, kontrola ujawniła nieprawidłowości.

- Z odpowiedzi otrzymanej przez Panią Poseł nie wynika, iż nieprawidłowości ujawnione w toku kontroli dotyczyły ratowników lub pracowników WSR zatrudnionych na naszym obiekcie - odpowiedział Konrad Iwański, dyrektor biura komunikacji w MOSiRze.

Podkreślił również, iż Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji zamierza kontynuować współpracę z wrocławską firmą.

Nowi ratownicy na Jagiellonce już za kilkanaście dni. "Żadna z dotychczas zatrudnionych osób nie straci pracy"

Temat przyszłości ratowników na Jagiellonce powrócił odczas ostatnich obrad Komisji Kultury, Sportu i Turystyki.

Radny Leszek Brzeski wyraził wątpliwości co do zatrudniania - wzorem Miodolanki - firmy zewnętrznej, która miałaby zapewnić bezpieczeństwo na kolejnej płockiej pływalni.

- Znam opinię kierownika Aquaparku, który wyraża się w samych superlatywach o pracy służby ratowniczej zapewnianej przez tę firmę. Właśnie dlatego od 1 września na Jagiellonce, zabezpieczenie ratownicze również będzie zapewniać ta sama firma z Wrocławia - odpowiedział mu radny Roman Siemiątkowski.

Dodał również, iż zatrudnionych ma zostać 21 pracowników, których kwalifikacje zawodowe zostały dokładnie sprawdzone. Powtórzył, iż decyzja jest podyktowana brakiem osób chętnych do pracy.

- W ostatnim czasie z pracy odeszło 38 ratowników. 22 osoby za porozumieniem stron, 9 z nich z powodu wygaśnięcia umowy, 6 wypowiedziało swoje umowy, w przypadku jednego, to pracodawca wypowiedział umowę - wyjaśnił Siemiątkowski.

Przy okazji podkreślił, iż żaden z ratowników dotychczas zatrudnionych na Jagiellonce nie straci zatrudnienia.

Gorąca dyskusja podczas komisji. "Proszę nie mówić, iż pracownicy w MOSiRze są zastraszani"

Zapewnienia nie uspokoiły jednak radnego Brzeskiego.

- Powiedział pan, iż kierownik wypowiada się w samych superlatywach. Wiadomo, iż jeżeli wyrażałby się inaczej, to raczej długo by tam kierownikiem nie był. Natomiast opinie mieszkańców korzystających z nowego kompleksu nie są już tak pozytywne - skomentował.

Wspomniał też o tym, iż w przypadku zatrudnienia ratowników z firmy zewnętrznej, mogą pojawić się problemy z komunikacją czy współpracą ze szkołami. Powód? Niektórzy z nich mogą być cudzoziemcami.

Do wypowiedzi błyskawicznie odniósł się Roman Siemiątkowski.

- Powiedział pan, iż inne opinie nie są już tak pozytywne, ale proszę powiedzieć: czyje opinie? Ja podaję opinię kierownika pływalni, którą łatwo można zweryfikować. Dodatkowo proszę nie mówić, iż pracownicy w MOSiRze są zastraszani i boją się wyrażać swojego zdania, bo nie jest to prawda - odpowiedział.

Stwierdził również, iż nie ma potrzeby dzielenia pracowników na Polaków i cudzoziemców, jeżeli mają oni pozwolenie na pracę i odpowiednie kwalifikacje.

Radny Leszek Brzeski uznał część tłumaczeń za populistyczne i został przy swoim zdaniu, podkreślając, iż kierownik nie może wypowiadać się negatywnie.

Braki kadrowe na płockich basenach. Problemem są pieniądze?

Radny z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, Edward Bogdan, nawiązał ponownie do wątku dużej liczby ratowników, którzy zrezygnowali z pracy. Zapytał również o powody tych decyzji.

Reprezentujący MOSiR Roman Siemiątkowski przypomniał, iż pracownicy nie mają obowiązku podawania powodu rozwiązania umowy, jednak zapewnił, iż postara się dowiedzieć.

- Czy możemy podejrzewać, iż były to roszczenia płacowe? To są oczywiście tylko moje domysły, ale czy wobec tego firma zewnętrzna jest tańsza? - dopytał Edward Bogdan.

Radny Siemiątkowski nie był w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Do dyskusji wtrącił się jednak płocki skarbnik, Wojciech Ostrowski.

- Myślę, iż w większości żadnych powodów nie poznamy, bo osoby przychodzą i mówią, iż chcą rozwiązać stosunek pracy. Może gdybyśmy zaproponowali im cztery razy tyle co zarabiają, to pewnie część z nich by została. Natomiast firma zewnętrzna zatrudnia ratowników mających uprawnienia, kwalifikacje i pracujących za podobne pieniądze, za jakie pracują nasi ratownicy - dodał Ostrowski.

W związku z tym, radny Leszek Brzeski poprosił o przygotowanie zestawienia kosztów, które miasto ponosi w związku z zatrudnieniem ratowników z Płocka oraz tych z firmy zewnętrznej.

Temat najprawdopodobniej będzie omawiany szerzej na najbliższej sesji rady miasta, tj. 28 sierpnia.

Idź do oryginalnego materiału