Deregulacja – jak powinna być przeprowadzona – stanowisko senatora Szejnfelda

2 godzin temu

Senator Adam Szejnfeld wystosował oświadczenie senatorskie skierowane do Pana Donalda Tuska, Prezesa Rady Ministrów, w sprawie deregulacji prawa oraz odbiurokratyzowania administracji.

W oświadczeniu czytamy m.in.:

– Jak ważnym procesem, ale i trudnym, nie tyle do przeprowadzenia, ale przede wszystkim do utrzymania w systemie prawa, jest deregulacja, wiem chyba najlepiej. Brałem bowiem osobisty udział na niwie samorządowej, parlamentarnej i rządowej w większości procesów deregulacji oraz odbiurokratyzowania administracji podejmowanych po1989 roku. Współpracowałem m.in. z Zespołem ds. Odbiurokratyzowania Gospodarki prof. Leszka Balcerowicza działającym przy Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów za czasów premiera Jerzego Buzka, w Sejmie kierowałem pracami Komisji Nadzwyczajnej do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji, a potem Komisji Nadzwyczajnej „Przyjazne Państwo” do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji, a choćby konsultowałem i opiniowałem niektóre propozycje Zespołu ds. Deregulacji Romana Kluski za czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego. Wszystkie te próby były jednak wąsko zakrojone i przynosiły mało wymierne efekty. Dopiero inicjatywa podjęta za rządów Pana Premiera doprowadziła do powstania – w mojej ocenie – największej w historii liczby ustaw oraz nowelizacji przepisów zmieniających prawo na korzyść obywateli i przedsiębiorców. Był w tym między innymi zbiór moich ustaw medialnie nazwany „Pakietem Szejnfelda”, który powstawał w Sejmie w czasie, kiedy byłem przewodniczącym Komisji Gospodarki a później rozwinął się i poszerzył w okresie, kiedy byłem sekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki.

– „Pakiet Szejnfelda” wprowadził m.in.: domniemanie uczciwości podatników, zamianę kultury zaświadczeń na kulturę oświadczeń, milczącą zgodę organu administracji, domniemanie zgodności z oryginałami złożonych dokumentów, radykalne skrócenie oraz ograniczenie kontroli firm, zakaz stosowania „dowodów zatrutego drzewa”, prawo zawieszania działalności gospodarczej, „zero okienka” w zakresie rejestracji działalności gospodarczej, utworzenie CEIDG, ograniczenie administracyjnej reglamentacji działalności gospodarczej (zmniejszenie liczby i uproszczenie procedur dotyczących koncesji, zezwoleń, pozwoleń), zakaz żądania dokumentów będących w systemie administracji, nakaz przyjmowania wniosków niekompletnych, rozszerzoną interpretację prawa (poza prawo podatkowe), ograniczenie tzw. aresztów wydobywczych, likwidację lub zmniejszenie wielu opłat skarbowych i administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, zmniejszenie kosztów oraz ułatwienia w zakładaniu spółek prawa handlowego, możliwość przekształcania formy prawnej prowadzonej działalności gospodarczej na inną, transparentność działania administracji – „metryczka administracyjna”, „euro przed euro”, czyli prawo rozliczania się walutą obcą, odpowiedzialność majątkowa urzędników oraz wiele, wiele innych.

– Pakiet zawierał całkowicie nowe ustawy, m.in. ustawę o zmniejszeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, ustawę o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa, ustawę o upadłości konsumenckiej, ustawę o partnerstwie publiczno-prawnym, czy ustawę o praktykach absolwenckich, ale także ponad 1000 przyjętych przepisów, które znalazło się w nowelizacjach istniejących ustaw zmieniając m.in. ustawę o swobodzie gospodarczej, Ordynację podatkową, Kodeks pracy, Kodeks postępowania administracyjnego, Kodeks spółek handlowych, Kodeks karny, Kodeks postępowania karnego, Prawo upadłościowe i naprawcze, Prawo zamówień publicznych, ustawę o odpowiedzialności karnej podmiotów zbiorowych, Prawo dewizowe, itd.… Wtedy powstał też projekt „wakacji podatkowych” i „wakacji składkowych”. Niestety, po ośmiu latach rządów PiS wiele z tych rozwiązań przestało obowiązywać albo zaprzestano je odpowiednio stosować.

Nie najtrudniej jest zmienić prawo, najtrudniej jest zmienić ludzi!

– Moje doświadczenie uczy, iż mimo podejmowania skutecznych, bo faktycznie zmieniających prawo, rozwiązań legislacyjnych, opinia społeczna jest przekonana, iż żadna ekipa polityczna rządząca państwem, włącznie z tą za rządów Pana Premiera, nigdy nie zrobiła nic na rzecz zmniejszenia biurokracji i nadregulacji, ba, iż podejmowano wyłącznie działania odwrotne. Przekonanie to jest błędne, ale paradoksalnie zarazem uzasadnione, bowiem opinia publiczna ocenia sprawy po praktycznych, odczuwalnych efektach, a nie po formalnych działaniach.

Na przeszkodzie osiągania praktycznych skutków deregulacji stoi wiele przeszkód, np. prawo unijne, ale wśród nich przede wszystkim należy wskazać urzędników i polityków przekonanych o tym, iż w państwie o wszystkim ma decydować władza. I tak stwierdzić należy, iż nie najtrudniej jest zmienić prawo, najtrudniej jest zmienić ludzi. Chodzi z jednej strony o tzw. „mentalność urzędniczą”, a z drugiej strony o nieustanną wojnę polityczną liberałów z etatystami, w której to wojnę o wolność i swobodę najczęściej wygrywają ci ostatni.

Urzędniczy opór, administracyjna pragmatyka stosowania prawa, a w końcu cofanie zmian przez ekipy polityczne przeciwne deregulacjom i zmniejszeniu biurokracji powodują, iż nowe przepisy albo nie działają (bowiem nie są stosowane – tu najlepszym przykładem jest moja ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa, która mimo, iż obowiązuje już czternaście lat nigdy nie została zastosowana), albo są derogowane z systemu, lub na niekorzyść obywateli i przedsiębiorców interpretowane, a w końcu i nowelizowane. Wszystko to powoduje, iż po kilku latach z deregulacją wracamy do punktu wyjścia. Mamy z tym do czynienia także obecne, po ośmiu latach rządów PiS, kiedy ponownie Pan Premier musi naprawiać prawo, które już wcześniej było poprawione.

Wolność i swoboda!

– Dążenie do wolności i swobody jest nieodłączną cechą Polaków. Uwidoczniła się ona szczególnie po 1989 roku i nasila z roku na rok praktycznie w każdej dziedzinie obywatelskiej aktywności. Niestety, mimo wielu działań podjętych na rzecz ograniczenia biurokracji, wzmocnienia podmiotowości obywateli wobec państwa, zmiany nastawienia administracji publicznej do społeczeństwa, a przede wszystkim budowania większego zaufania państwa do swoich obywateli, w tym do przedsiębiorców, zarzuca się rządzącym niemal zupełną bierność w tej dziedzinie.

– Jednym z powodów, jak już wspomniałem, jest mentalność urzędnicza oraz pragmatyka administracyjna, ale kolejnym jest to, iż deregulację traktuje się w Polsce, jako akcję, a nie jako stały i ciągły proces, nie jako element rządzenia! Dlatego wielu, z klasy urzędniczej, a często i politycznej, bierze sprawy „na przeczekanie”. Bo albo minie akcja, albo zmieni się opcja rządząca i wszystko wrócić do „upragnionej normy”.

– Kolejnym hamulcem jest „Polska resortowa” oraz powiązana z tym „Polska partyjna”. Objawia się to tym, iż ministrowie oraz kierownictwa resortów prowadzą często jakby „autonomiczną politykę”, czyli niezależną, a choćby wbrew ministrom innych resortów. Wzmacnia taką sytuację to iż w rządach koalicyjnych różnymi resortami kierują ludzie z różnych partii o różnych poglądach i partyjnych programach, a to często powstaje między nimi rywalizację, „kto, komu pokaże” i wtedy już naprawdę trudno osiągnąć wspólne stanowisko. Wszystko to, na dodatek wzmacnia też „Polska partyjna”, z którą mamy do czynie wtedy, kiedy tworzy się pionową strukturę partyjną, mianowicie gdy i dany minister, i przewodniczący odpowiednej komisji w Sejmie, i przewodniczący stosownej komisji w Senacie są z… tej samej partii politycznej. Wtedy wszyscy, nie tylko już resortowo, ale i partyjnie trzymają dyscyplinę „obrony” swojego stanowiska wbrew stanowisku innych ministerstw, ba, niekiedy i choćby wbrew stanowisku premiera.

WNIOSKI:

Minimum co należałoby zrobić, to tak zmienić strukturę personalną i partyjną resortów Rady Ministrów oraz komisji sejmowych i senackich, alby ograniczyć funkcjonowanie „Polski resortowej” wspieranej „Polską partyjną” z jednej strony, a z drugiej strony należy prawnie wpisać deregulację w zasady techniki prawodawczej państwa, aby uniknąć „akcyjności” w tym zakresie, inaczej deregulacyjna „praca Syzyfa” nigdy nie będzie miała końca.

W związku z powyższym senator Adam Szejnfeld zapytał Premiera nie o to, co i jak rząd chce zmienić w prawie aby zmniejszyć administracyjną biurokrację i ograniczyć nadregulacje, ale jak rząd chce utrzymać nowe regulacje w polskim systemie prawa oraz w pragmatykach administracyjnych, jeżeli już nie na stałe, to przynajmniej w bardzo długim, co najmniej ponad kadencyjnym okresie czasu?

Dominika Kobiołka

Biuro Senatorskie Adama Szejnfelda w Pile

Idź do oryginalnego materiału