Co powinien dziś oznaczać liberalizm?

6 godzin temu

Jeśli tragicznie wyświechtane i nadużywane pojęcie, jakim jest „liberalizm”, ma wciąż zachowywać jakiekolwiek logicznie przejrzyste oraz ideowo, historycznie i instytucjonalnie umocowane znaczenie, musi ono oznaczać filozofię postulującą maksimum wolności osobistej połączonej z maksimum osobistej odpowiedzialności za swoje czyny. Jako taka, jest to filozofia wywodząca się z zespolenia klasycznej doktryny prawa naturalnego, jurysdykcyjnej decentralizacji średniowiecznej Europy oraz ewangelicznego powołania do wolności.

Nie wywodzi się on natomiast z rewolucyjnej doktryny „praw człowieka”, z „dialektycznej” czy „ewolucyjnej” wizji konsekwentnego „poprawiania świata” czy też z „postmodernistycznej” perspektywy tożsamościowego samostwarzania. Wszystkie zjawiska zawierające się w tym drugim zestawieniu są jedynie karykaturą klasycznej doktryny liberalnej, żerującą pasożytniczo na jej dorobku, wykoślawiającą jej konstytutywne elementy i prowadzącą w praktyce życia społecznego do coraz liczniejszych i bardziej absurdalnych form zniewolenia.

Stąd mówienie, zwłaszcza dziś, o jakimkolwiek konflikcie „liberalizmu” z „tradycją”, ”rodziną”, „wspólnotą” czy „klasyczną kulturą” jest uwłaczające dla wszystkich tych pojęć. Zamiast tego można dziś jedynie mówić o konflikcie pseudopogańskiego trybalizmu z samobójczym infantylizmem, z których żaden nie ma nic wspólnego z realistycznie pojmowaną wolnością, choćby jeżeli ten drugi znacznie częściej ma czelność się na nią powoływać.

Jeśli zatem umiłowanie wolności ma w tej chwili cokolwiek znaczyć, musi znaczyć przede wszystkim równie roztropne, co bezkompromisowe zwalczanie obu tych zatraceńczych ideologii, czyli niezłomne trzymanie się tej wąskiej drogi, która jako jedyna pozwala człowiekowi zachować godność jednostki równie autonomicznej, co świadomej swych ograniczeń, i równie samorządnej, co współzależnej.

Jakub Bożydar Wiśniewski

Idź do oryginalnego materiału