Błąd Sławomira Mentzena

5 godzin temu

To smutne co teraz napiszę, ale prawda jest po to, żeby ją głosić, a nie po to, żeby ją kisić. Mentzen popełnił koszmarny błąd, z którego konsekwencji na razie nie zdaje sobie do końca sprawy. Od tego jak gwałtownie to sobie uświadomi i od tego czy to naprawi czy nie, zależy bardzo wiele w jego dalszej karierze politycznej.

To nie jest drobna wpadka dyplomatyczna – to koszmarny błąd. Samobój z połowy boiska, prosto w okienko. Mentzen – trzeba to powiedzieć – zachłysnął się swoją narastającą pozycją w polityce. Ewidentnie zawróciło mu wczoraj w głowie, a ktoś złośliwy powiedziałby nawet, iż przewróciło mu się w dupie. No bo sami spójrzcie – najpierw rewelacyjny wynik w wyborach, totalne zniszczenie Hołowni, podium, rekordowy wynik wyborczy tego środowiska. Następnie – wszyscy zabiegają o jego zdanie, o jego poparcia, a największe telewizje żebrzą o to, żeby dał im prawo transmitować jego rozmowę z oboma kandydatami. Dotychczasowy outsider, olewany i wyszydzany przez wszystkich wielkich graczy – nagle rozdaje karty, a oni robią mu drinki i masują plecy. W dodatku wczorajsza rozmowa z Trzaskowskim dała mu rekordową oglądalność.

Czymś takim naprawdę można się zachłysnąć – ale na tym powinna polegać różnica między CHŁYStkiem, a facetem z kręgosłupem. Nie twierdzę, iż Mentzen jest nim na co dzień – ale wczoraj tak właśnie się zachował. Mentzen tłumaczy się teraz, iż z Nawrockim też by się napił piwa, ale go nie zaprosił. Po pierwsze – pełną rację ma Janusz Korwin-Mikke, który zwrócił uwagę swojemu byłemu uczniowi, iż skoro to jego pub, to ON powinien zapraszać gości do napicia się w nim, a nie – przyjmować zaproszenia. Nawrocki po prostu nie chciał uciekać się do takiego chwytu i na siłę wpraszać bo wiedział, iż to by pachniało taniochą i tania propagandą – Sikorski, Trzaskowski i Nitras nie mają takich oporów moralnych, wykorzystali polityczną naiwność Mentzena. Wykorzystali moment, gdy zakręciło mu się w główce, i wciągnęli go w swoją grę. Wszystkie Giertychy teraz świętują i głoszą wielki sukces.

Poza tym, samo to, iż go stare cwane wilki od Tuska zaprosiły na browara – w najmniejszym stopniu nie oznacza, iż wypadało takie zaproszenie przyjąć. Nie ma żadnego protokołu dyplomatycznego, który oznaczałby, iż odmówienie napicia się z kimś piwa to jakaś potwarz czy zniewaga. Wręcz przeciwnie – wyrażenie zgody na to stanowi jawne spoufalenie. Pokazanie, iż między mną a wami jest ogólnie spoko, iż – jak mawiają Amerykanie: ,,we’re good”. Natomiast zrobienie takiej akcji w najgorętszym i najważniejszym momencie kampanii wyborczej i pozwolenie, żeby te środowiska odtrąbiły to jako swój sukces – to już w polityce grzech śmiertelny, niosący za sobą poważne konsekwencje. Teraz cały internet jest zalany propagandowym przekazem Platformy, iż Mentzen ,,daje okejkę” Platformie, iż kosa zakopana. Że można śmiało na Rafała zagłosować, Mentzen nie ma nic przeciwko – bo gdyby miał, to czy piłby z nimi piwko…?

Mentzen mógł powiedzieć: panowie, dziękuję za zaproszenie ale na dzisiaj już chyba starczy wrażeń, jestem zmęczony i pójdę do domu, życzę udanego wieczoru. Albo – jeżeli już chciał się bawić w kurtuazję – to w ostateczności powinien powiedzieć: panowie, skoro mnie tak nagle pokochaliście, to zapraszam na to piwo – ale PO WYBORACH, a na pewno nie teraz, na litość boską.

Internauci teraz masowo przypominają przykład Magdalenki – i jest w tym sporo racji. Tamte wspólne biesiady jasno sygnalizowały, iż nie idzie żadna prawdziwa zmiana, iż nie zacznie się żadna prawdziwa dekomunizacja Polski – zacznie się jedynie przekazywanie władzy z rąk komunistów w ręce tych, którzy NIE POZWOLĄ IM ZROBIĆ KRZYWDY. W ręce takich ludzi jak obrzydliwy koniunkturalista Michnik (który uzyskał dzięki tamtej wódeczce praktycznie monopol na przekaz propagandowy w Polsce i narzędzia, o jakich inni nie mogli choćby śnić) i Wałęsa, który dzięki tej samej wódeczce (ale i wcześniejszej długiej współpracy z generałem, którą kwitował jako ,,Bolek”) – dostał władzę realną. W polityce nie ma czegoś takiego jak: ,,zupełnie niewinne picie wódeczki czy piwerka”.

Panie Sławomirze – na ten moment nikt już nie wierzy, iż chcesz rozwalać system. Nie rozwala się systemu tworzonego przez ludzi, z którymi pijesz piwerko.

Ja przy panu, w kwestii wpływu na życie publiczne – jestem jak mrówka wobec słonia, a jednak nie poszedłbym na piwo z Trzaskowskim, Nitrasem i Sikorskim choćby gdyby dali mi za to kilka milionów złotych. Albo się jest antykomunistą, panie Sławku, albo się spoufala z liderami partii stworzonej przez komunistycznego agenta i daje się wciągnąć w gierkę, dzięki której prezydentem naszej Ojczyzny może zostać gość, któremu nie śmierdziała agentka SB Jolanta Gontarczyk. Albo jedno – albo drugie. W niektórych sprawach polityk ma prawo stać w rozkroku. W takich: absolutnie nie.

Nawalił pan na całej linii – zraził pan do siebie teraz wielu ludzi, którzy z panem sympatyzowali (ja trzymałem kciuki, żeby miał pan w wyborach jak najwyższy wynik). To, iż teraz pana hejtują i odsądzają od czci i wiary – to idzie na PANA konto, a nie ich. Może pan więc teraz żachnąć się i popłynąć z tym prądem, pójść w Platformę (jak Giertych i wielu innych) i zrzucić za to winę na to, iż skoro tamci piszą brzydkie rzeczy o tobie, to niech się bujają i pójdziesz z tymi drugimi. Coś jak piosenkarz Krzysztof Zalewski, który najpierw grał w filmie o Żołnierzu Wyklętym, potem poczuł piniądz i jest teraz najważniejszym lewackim propagandystą w środowisku muzyków.

Albo może pan zachować się jak mężczyzna. Jak polski patriota, na którego się pan kreuje. Wziąć na klatę błąd, który pan popełnił – i spróbować go naprawić. Albo posłucha pan głosu ego, trochę za często w ostatnich dniach łechtanego – albo głosu sumienia, męstwa i patriotyzmu.

Na zakończenie – całkiem niedawno, nasz wspólny wydawca oferował czytelnikom do kupienia pakiet książek: ,,MENTZEN/RAZPROZAK”. Kilka dni temu przypomniałem sobie o tym i pomyślałem, iż po latach będę to wspominał z dumą. Że moją książkę sprzedawano w pakiecie z pana książką – gościa, który stał się naprawdę potężnym graczem w polskiej polityce i dostał kilkanaście procent głosów w wyborach na Prezydenta.

Panie Sławomirze – bardzo bym nie chciał po latach przypominać sobie tego ze wstydem. Wszystko w pana rękach – a błędy są po to, żeby je naprawiać i wyciągać z nich wnioski.

Przedruk za: Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem

Idź do oryginalnego materiału