Polska w ogniu krytyki: Amnesty International ujawnia dramatyczną prawdę o Białorusinach. Rząd milczy, dzieci cierpią. Czy Polska zignoruje największy alarm dotyczący praw człowieka od lat? Amnesty International nie owija w bawełnę – tysiące Białorusinów, w tym dzieci urodzone na polskiej ziemi, tkwią w prawnej próżni.

Fot. Shutterstock
Ich codzienność to życie „na walizkach”, bez dokumentów, bez tożsamości, bez gwarancji bezpieczeństwa.
Dzieci widmo w centrum Europy
Brzmi jak scenariusz dystopii, ale to rzeczywistość. Amnesty International alarmuje: dzieci urodzone w Polsce, których rodzice uciekli z Białorusi przed reżimem Łukaszenki, formalnie… nie istnieją. Nie mają paszportu, numeru PESEL ani choćby prawa do opuszczenia kraju. Polska, która miała być dla nich schronieniem, stała się klatką.
Z braku dokumentów rodziny nie mogą załatwić pobytu, korzystać z pomocy socjalnej ani podjąć pracy. Szpitale, urzędy i szkoły rozkładają ręce – a dzieci rodzą się i rosną w prawnej nicości. Amnesty mówi wprost: to systemowe zaniedbanie, które może prowadzić do trwałego naruszania praw dziecka.
Tymczasowość jako pułapka. Rząd bez planu
Polski rząd zamiast rozwiązać problem, od lat stosuje taktykę „od rozporządzenia do rozporządzenia” – przedłużając legalność pobytu Białorusinów o kilka miesięcy, bez stworzenia realnej, ustawowej podstawy.
Amnesty proponuje konkretne zmiany:
- automatyczne przedłużanie ważności polskich dokumentów podróży do 3 lat,
- wprowadzenie ścieżki legalizacji tożsamości dla dzieci urodzonych w Polsce,
- uznanie dokumentów podróży za równoważne z dowodem tożsamości,
- przyspieszenie procedur, które w tej chwili blokują dostęp do pracy, edukacji i opieki zdrowotnej.
Presja rośnie: Polska może odpowiadać za systemową krzywdę
Jeśli sytuacja się nie zmieni, Polska stanie w obliczu poważnych oskarżeń międzynarodowych – o łamanie Konwencji o prawach dziecka, o marginalizowanie całych rodzin i doprowadzanie ludzi do stanu skrajnego wykluczenia.
W oczach organizacji pozarządowych i instytucji europejskich Polska zaczyna być postrzegana jako kraj, który nie potrafi zająć się choćby najbardziej oczywistymi przypadkami humanitarnymi.
Ucieczka przed dyktaturą zamieniła się w pułapkę po tej stronie granicy
Przypomnijmy: tysiące Białorusinów uciekło do Polski po 2020 roku, ratując się przed represjami – więzieniami, biciem, konfiskatami. Wielu z nich straciło obywatelstwo z mocy decyzji reżimu. W Polsce mieli znaleźć spokój. Znaleźli tymczasowość bez końca, biurokratyczny labirynt i ciszę ze strony władz.
Unia patrzy. Odpowiedzialność nie znika
Amnesty przypomina, iż Polska nie jest sama – i wzywa rząd do podjęcia działań również na forum UE. Potrzebna jest wspólna europejska ścieżka prawna dla osób bez dokumentów z Białorusi. Bez tego Polska będzie musiała sama mierzyć się z kryzysem, który z miesiąca na miesiąc będzie się tylko pogłębiał.
Czy rząd odpowie na ten alarm? Czy zostawi tysiące ludzi w zawieszeniu?
W tej sprawie nie ma miejsca na kompromisy – gra toczy się o ludzkie życie, dzieciństwo i godność. Polska stoi przed wyborem: stworzyć realny system wsparcia i stać się przykładem ochrony praw człowieka w regionie, albo pogrążyć się w hańbie systemowego milczenia.
Źródło: PAP/warszawawpigulce.pl