8 milionów Polaków może zapłacić dodatkowy podatek. Niektórzy choćby 11 tys. zł rocznie. We wtorek decyzja Sejmu

5 godzin temu

Osoby bezdzietne i rodzice jedynaków czekają na werdykt parlamentarzystów. Kontrowersyjna petycja może sprawić, iż miliony Polaków będą musiały oddawać państwu choćby tysiąc złotych więcej miesięcznie. Wszystko w imię ratowania polskiej demografii.

Fot. Warszawa w Pigułce

We wtorek 22 lipca sejmowa Komisja ds. Petycji zdecyduje o losach jednej z najbardziej kontrowersyjnych propozycji ostatnich miesięcy. Autor domaga się wprowadzenia „bykowego” – podwójnej składki emerytalnej dla bezdzietnych oraz 50-procentowej podwyżki dla rodziców tylko jednego dziecka. jeżeli petycja zostanie przyjęta, może to kosztować Polaków dodatkowe miliardy złotych rocznie.

Kto zapłaci i ile

Propozycja jest bezlitosna w swojej prostocie. Każda osoba powyżej 30. roku życia, która nie ma dzieci, będzie musiała płacić podwójną składkę emerytalną. w tej chwili składka wynosi 19,52 procent podstawy wymiaru, dzielona po równo między pracownika i pracodawcę. Dla osoby zarabiającej minimalną krajową, czyli 4666 złotych brutto, oznacza to dodatkowy koszt 455 złotych miesięcznie. Przy wyższych pensjach kwoty robią się jeszcze bardziej dotkliwe.

Osoba zarabiająca 6 tysięcy złotych brutto płaciłaby dodatkowo 585 złotych miesięcznie, przy 8 tysiącach – 780 złotych, a przy zarobkach 10 tysięcy złotych „bykowe” sięgnęłoby już 976 złotych. W skali roku oznacza to dla najlepiej zarabiających dodatkowy koszt przekraczający 11 tysięcy złotych.

Rodzice jedynaków również nie uciekną przed podwyżkami. Ich składka emerytalna wzrośnie o połowę, co przy minimalnej pensji oznacza dodatkowe 227 złotych miesięcznie. Wyjątek mają stanowić tylko osoby, które przedstawią dokumentację medyczną potwierdzającą bezpłodność lub których dziecko zmarło.

Matematyka jest bezlitosna

Autor petycji – którego tożsamość pozostaje tajemnicą – argumentuje swoją propozycję dramatyczną sytuacją demograficzną Polski. Według najnowszych danych GUS z marca 2025 roku współczynnik dzietności wyniósł zaledwie 1,16 dziecka na kobietę, podczas gdy poziom zastępowalności pokoleń to 2,1 dziecka. To oznacza, iż Polska wymiera w zastraszającym tempie.

W uzasadnieniu petycji czytamy, iż „osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu liczby podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego swoją partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu”. Według autora dodatkowe wpływy do ZUS mogłyby wynieść „kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie”.

W grupie osób bezdzietnych lub mających tylko jedno dziecko znajduje się już ponad 8 milionów Polaków w wieku produkcyjnym. To oznacza, iż co piąty pracujący Polak może zostać objęty nowymi obciążeniami.

Eksperci miażdżą pomysł

Sejmowe Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji nie zostawiło suchej nitki na tej propozycji. Eksperci wskazują, iż wprowadzenie „bykowego” naruszyłoby konstytucyjną zasadę równości obywateli wobec prawa. „Nie można się zgodzić z tezą, iż osoby, które w wieku 30 lat nie posiadają dzieci 'w sposób naturalny obciążają system'” – argumentuje BEOS.

Dodają, iż obecny system emerytalny opiera się na zupełnie innych zasadach niż sugeruje autor petycji. W polskim systemie ubezpieczenia społecznego uwzględniana jest zasada sprawiedliwości społecznej, a podstawową formułą jest „reguła każdemu według pracy”. To oznacza, iż wysokość emerytury zależy od wpłaconych składek, nie od liczby dzieci.

Eksperci przypominają też, iż osoby bezdzietne już dziś wypełniają swoje zobowiązania, regularnie odprowadzając składki przez całe życie zawodowe. Dodatkowe obciążanie ich tylko ze względu na status rodzinny może być uznane za dyskryminację.

Jeśli propozycja wejdzie w życie, konsekwencje mogą być dramatyczne dla całej gospodarki. Szacunki Instytutu Badań Gospodarczych mówią o potencjalnej utracie około 120 tysięcy miejsc pracy do końca 2026 roku z powodu rosnących kosztów zatrudnienia. Szczególnie dotknięte mogą być branże IT i usługi finansowe, gdzie pracuje wielu młodych ludzi bez dzieci.

Z drugiej strony, zauważalny jest wzrost zainteresowania indywidualnymi kontami emerytalnymi oraz ubezpieczeniami na życie z funduszem kapitałowym, których sprzedaż wzrosła o ponad jedną trzecią względem poprzedniego roku. Polacy coraz częściej szukają alternatywnych form zabezpieczenia emerytalnego wiedząc, iż emerytury będą niskie m.in. ze względów demograficznych.

„Bykowe” ma swoją historię

Pomysł opodatkowania bezdzietnych nie jest nowy. W czasach PRL „bykowe” funkcjonowało od 1946 do 1973 roku, obciążając osoby samotne i bezdzietne małżeństwa powyżej 25. roku życia. Podatek miał wspierać politykę demograficzną państwa, choć jego skuteczność była dyskusyjna.

Temat powraca cyklicznie w polskiej polityce. W tym roku pomysł poparł kandydat na prezydenta Marek Jakubiak z PiS, który w jednym z wywiadów stwierdził: „Bykowe trzeba wprowadzić. Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś?”

Ciekawostką jest, iż według ekspertów Polska w pewnym sensie już ma „bykowe”. Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl, podkreślił, iż „w zasadzie obowiązuje on już dziś”, wskazując na system ulg podatkowych i transferów dla rodzin z dziećmi, które de facto finansują bezdzietni.

We wtorek zapadnie decyzja

Petycja obywatelska wpłynęła do Sejmu 17 lutego i otrzymała numer BKSP-155-X-461/25. Po kilku miesiącach analizy we wtorek 22 lipca Komisja ds. Petycji podejmie ostateczną decyzję.

Choć decyzja jeszcze nie zapadła, wiele wskazuje na to, iż sejmowa Komisja ds. Petycji odrzuci tę propozycję. Miażdżąca krytyka ekspertów, obawy o konstytucyjność oraz potencjalne skutki gospodarcze nie pozostawiają wiele miejsca na optymizm dla zwolenników „bykowego”.

Jeśli jednak komisja zaskoczy i poweźmie inicjatywę ustawodawczą, 8 milionów Polaków będzie musiało przygotować się na znacznie wyższe koszty życia.

Idź do oryginalnego materiału